Komuniści chcą dymisji Putina
Około 1,5 tys. stronników Komunistycznej Partii
Federacji Rosyjskiej (KPRF) demonstrowało w centrum
Moskwy, domagając się dymisji rządu Władimira Putina.
Lider KPRF Giennadij Ziuganow ostro skrytykował plan antykryzysowy rządu i skorygowany budżet na 2009 rok. Według niego, gabinet Putina nie wyprowadzi Rosji z kryzysu.
- Nie proponuje się niczego nowego. Kontynuowana jest polityka zapoczątkowana w 1991 roku (po rozpadzie ZSRR) - oświadczył Ziuganow.
Najgwałtowniej przywódca komunistów zaatakował wicepremiera i ministra finansów Aleksieja Kudrina, nazywając go "sterylizatorem" i "prymitywnym buchalterem".
Uczestnicy manifestacji uchwalili rezolucję, w której zażądali rozpatrzenia planu antykryzysowego opracowanego przez KPRF, przewidującego m.in. nacjonalizację banków, podstawowych gałęzi przemysłu i bazy surowcowej.
Była to pierwsza manifestacja komunistów w Moskwie, podczas której żądali oni dymisji całego rządu, w tym premiera. Dotychczas występowali przeciwko różnym aspektom polityki gabinetu Putina i domagali się odwołania tylko niektórych ministrów.
Manifestację na Placu Triumfalnym próbowali zakłócić aktywiści prokremlowskich organizacji młodzieżowych Młoda Gwardia i Nasi. "Nie chcemy wojny domowej!" i "Nie chcemy innej Rosji!" - skandowali.
Milicja zatrzymała co najmniej 30 osób.
Jerzy Malczyk