Komorowski: w poniedziałek odrzucę sprawozdanie KRRiT
Pełniący obowiązki prezydenta marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiedział w czwartek podczas wideoczatu, że w poniedziałek potwierdzi odrzucenie sprawozdania z działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w 2009 roku.
W czwartek sprawozdanie odrzucił Sejm, a wcześniej Senat. Zgodnie z ustawą o radiofonii i telewizji odrzucenie sprawozdania KRRiT przez Sejm i Senat oznacza zakończenie kadencji wszystkich członków Rady w ciągu 14 dni, chyba że uchwał obu izb parlamentu nie potwierdzi prezydent. Komorowski już wcześniej wielokrotnie zapowiadał, że przychyli się do stanowisk Sejmu i Senatu, jeśli będą zgodne.
- Czas skończyć bardzo zły czas partyjności mediów publicznych i rozpocząć lepszy czas uzdrawiania tych mediów - mówił Komorowski, uzasadniając swoją decyzję w trakcie wideoczatu z internautami Gazety.pl, Facebooka i "Kampanii na żywo".
Wśród pytań od internautów znalazła się m.in. kwestia, czy marszałek Sejmu złoży legitymację koła łowieckiego. - Absolutnie nie. To jest moja pasja - odpowiedział Komorowski, jednak zaraz potem dodał, że pod wpływem oczekiwań swoich dzieci, które sprezentowały mu aparat, będzie starał się prowadzić tylko "zupełnie fotograficzne łowy, ale łowy jednak".
Kandydat PO przyznał też, że zdarzają mu się niefortunne wypowiedzi. - Nie popełnia błędów i gaf ten, co nic nie robi- podkreślił. - Czy to jest poważniejsza wpadka, jeżeli ja plączę, bo rzeczywiście plączę, nie posiadając wiedzy geologicznej, problem wydobywania gazu z łupków, niż np. pomylenie przez Jarosława Kaczyńskiego prywatyzacji z komercjalizacją, no co jako żywo nie trzeba być geologiem, ale wystarczy być politykiem? - pytał Komorowski.
Zapytany o problem legalizacji tzw. miękkich narkotyków, Komorowski zaznaczył, że to "nie jest jego koncepcja". - Uważam, że miękkie narkotyki zawsze są drogą do sięgnięcia po bardziej szkodliwe, aczkolwiek dostrzegam problem zasadniczy, jakim jest to, że zawsze jest łatwiej karać ludzi, którzy mają niewielką ilość tego narkotyku na swoje, że tak powiem, własne niemądre potrzeby, a o wiele trudniej dopaść tych, którzy handlują narkotykami - tłumaczył marszałek Sejmu.
Wśród pytań zadanych przez internautów znalazło się też takie, czy w razie wygranej w wyborach prezydenckich, Komorowski przeprowadzi się do Belwederu. Marszałek zaznaczył, że mówienie o przeprowadzce przed wyborami oznacza arogancję. - W ogóle z żoną na te tematy nie rozmawiamy, a jedyny temat to jest właśnie pewien lęk, że raptem trzeba będzie zrezygnować ze swoich starych kątów - mówił Komorowski. Dodał, że bardzo lubi Powiśle, gdzie ma mieszkanie w starej przedwojennej kamienicy jeszcze po dziadkach. - W zasadzie najchętniej bym się nigdzie nie przeprowadzał - wyznał.