Komorowski: czy oficerowie powinni lecieć razem?
Po katastrofie samolotu wojskowego CASA, w
której zginęli doświadczeni oficerowie lotnictwa, należy
zastanowić się nad wprowadzeniem odpowiednich regulacji
dotyczących lotów z udziałem takiej kadry - powiedział
marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO).
25.01.2008 | aktual.: 25.01.2008 11:16
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zaloba-narodowa-po-katastrofie-samolotu-6038675310523521g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zaloba-narodowa-po-katastrofie-samolotu-6038675310523521g )
Żałoba narodowa po katastrofie samolotu
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/katastrofa-samolotu-wojskowego-casa-6038701113741953g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/katastrofa-samolotu-wojskowego-casa-6038701113741953g )
Katastrofa samolotu wojskowego CASA
Zdaniem byłego szefa MON, zasadne jest pytanie, czy ci oficerowie powinni lecieć jednym samolotem. Komorowski powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia", że problem powinno przeanalizować dowództwo Wojsk Lotniczych.
Rzeczywiście, jest warte rozważenia, czy przy organizowaniu tego typu konferencji, jak konferencja poświęcona bezpieczeństwu, nie powinno się uwzględniać tego elementu ryzyka - powiedział.
"Należy zachować ostrożność w spekulacjach"
Marszałek Sejmu podkreślił, że mimo środowej tragedii nie można mówić, że zostały ograniczone zdolności bojowe polskiego lotnictwa. Wojsko jest organizacją hierarchicznie zorganizowaną - za każdym dowódcą już jest szykowany, najczęściej przez samego dowódcę, następca. Dobry dowódca szykuje następcę - podkreślił.
Pytany o przyczyny środowej katastrofy samolotu CASA, w której zginęło 20 osób, powiedział, że należy zachować ostrożność przy spekulowaniu. Wyniki mogą być zaskakujące, a spekulacjami można komuś zrobić krzywdę - zaznaczył.
Komorowski był też pytany o doniesienia "Rzeczpospolitej", która w połowie stycznia napisała, że Żandarmeria Wojskowa zainteresowała się sprawą serwisowania samolotów CASA. Według gazety chodzi o ewentualną korupcję, do której mogło dojść podczas podpisywania umowy zakupu maszyn od hiszpańskiego koncernu EADS. Za zamówienie EADS CASA i Avia System Group kupiły większościowy pakiet PZL Warszawa-Okęcie. Miało tam powstać m.in. centrum serwisowe dla samolotów, ale nie powstało, przez co maszyny przechodzą wszystkie przeglądy i naprawy w Hiszpanii - podała "Rz".
Komorowski podkreślił, że w 2001 r. jako szef MON podpisał umowę na zakup nowoczesnego samolotu, a środowa katastrofa była pierwszym wypadkiem tego typu maszyny na świecie. Zaznaczył, że umowę podpisano krótko przed wyborami i nie wie jak została wykonana. Podkreślił jednak, że pytał o tę sprawę ministra obrony, który - jak powiedział - "nic nie wie, żeby Żandarmeria się czymkolwiek niepokoiła, albo zajmowała takimi sprawami".
Zwrócił uwagę, że Żandarmeria nie jest od takich problemów, a poza tym - w relacjach telewizyjnych można było zobaczyć, jak dowódca 13. eskadry transportowej z Krakowa pokazywał hangar, w którym dokonywane są przeglądy.
B. szef MON podkreślił, że CASY to nowe samoloty, które nie wymagają remontów. Dodał, że firmy które są właścicielami technologii dbają o to, żeby poważniejsze naprawy czy modyfikacje odbywały się pod ich kontrolą.
"Polska powinna przetrzymać naciski ws. tarczy"
Komorowski był również pytany o wypowiedź Wessa Mitchella z Centrum Analiz Polityki Europejskiej w Waszyngtonie, który powiedział "Gazecie Wyborczej", że stosunki polsko-amerykańskie są najgorsze od 1989 roku. Marszałek Sejmu podkreślił, że trzeba to traktować jako element nacisku w związku z negocjacjami w sprawie tarczy antyrakietowej.
Dodał, że Polska powinna takie naciski przetrzymać. Podkreślił, że tarcza ma dla Polski znaczenie bardziej polityczne niż obronne. Nie należy tworzyć mitu, że broni naszego terytorium, bo nie. Może być źródłem nowych niebezpieczeństw i to Amerykanie powinni zrekompensować Polsce, czy pomóc w rozwiązaniu problemów naszego narodowego bezpieczeństwa - powiedział.
Odnosząc się do apelu Jana Rokity w "Dzienniku", Komorowski powiedział, że on także apeluje i apelował, żeby nie wnikać w prywatność b. posła Platformy i jego rodziny. Zaznaczył, że wiele osób w Platformie myśli "jak podać mu rękę w niełatwej sytuacji". Podkreślił, że Rokita "to zwierzę absolutnie polityczne", bez polityki nie może żyć, a jego doświadczenie może być przydatne. Przyznał jednak, że nienajlepszą formą jest komunikowanie propozycji dla Rokity poprzez media.