Komornik żądał spłaty kredytu, który dawno został uregulowany
Czy można nie wziąć kredytu, a po wielu latach być ściganym za jego niezapłacenie? Okazuje się, że tak. W takiej sytuacji jest rodzina z Konstantynowa Łódzkiego. 70-letnia pani Marianna o mało nie przypłaciła zawałem wizyty komornika. Mężczyzna zażądał spłaty kredytu. Z odsetkami i kosztami komorniczymi, w sumie ponad 330 tys. złotych.
19.12.2008 07:47
Rodzina była w szoku, nikt nie potrafił sobie przypomnieć, o jaki dług może chodzić. Po analizie dokumentów mieszkańcy Konstantynowa doszli do wniosku, że jedyny kredyt, jaki brali, to 25 tys. zł w Powszechnym Banku Gospodarczym. Było to jednak w 1990 roku. I wszystko zostało dawno temu uregulowane.
- To był kredyt na rozpoczęcie działalności gospodarczej - opowiada pan Marek, syn pani Marianny. - Spłacałem raty regularnie, ale w trakcie zmieniały się warunki i koniec końców sprawa trafiła do sądu. Sąd zdecydował, że reszta spłaty zostanie mi umorzona. Było to 13 lat temu i o sprawie dawno zdążyłem zapomnieć. A tu coś takiego! Przecież to pokazuje, że ludzie nie mogą spać spokojnie, bo może ich spotkać horror, taki jak nas!
Komornika do mieszkańców Konstantynowa wysłał Bank Pekao S.A., który przejął Powszechny Bank Gospodarczy. Tam pani Marianna napisała pismo z prośbą o wyjaśnienie całej sytuacji. Jednak nie minęły 2 tygodnie, jak ponownie odwiedził ją komornik.
- Tego było za wiele. Oddaliśmy sprawę do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia postępowania. Byliśmy u komornika, ale ten pomachał dokumentami i stwierdził, że ma prawo nas zlicytować. W końcu oddaliśmy sprawę do sądu i mamy nadzieję, że to coś pomoże - wzdycha pan Marek, który wysłał też pismo, opisując całą sytuację do Ministerstwa Sprawiedliwości. Zaczął bowiem podejrzewać, że sprawa może mieć drugie dno.
- Bo w głowie mi się nie mieści, że z małej kwoty zrobiła się olbrzymia, a do tego, że mam płacić za coś, czego nie zrobiłem, a raczej jeszcze raz za coś, co już zapłaciłem. Przecież próbują ze mnie zrobić złodzieja! - denerwuje się mężczyzna.
W Banku Pekao S.A. pracownicy dokładnie sprawdzili dokument po dokumencie. Okazało się, że były dwa nakazy zapłaty i tytuły wykonawcze. Jeden dla pana Marka, a drugi dla pani Marianny. Jednak ten drugi został już unieważniony.
- Z naszych informacji wynika, że to komornik popełnił błąd. Przynajmniej w przypadku tej pani, ponieważ tytuł wykonawczy został unieważniony. Druga sprawa jest w toku i czeka na finał w sądzie - mówi Tomasz Bogusławski z biura prasowego Banku Pekao S.A. w Warszawie.
Pracownicy banku uspokajają, że pan Marek powinien teraz cierpliwie poczekać na decyzję sądu. Zgodnie z prawem bankowym, kredyt przedawnia się po 10 latach , więc nie powinno być problemu z zakończeniem całej sprawy.
W Sądzie Rejonowym Łódź Śródmieście, gdzie trafiła sprawa, też nikt nie widzi problemu.
- Jeśli kredyt jest przedawniony, decyzja jest tylko kwestią czasu - powiedziała nam pracownica wydziału cywilnego tego sądu.
Jednak nadal nie wiadomo, dlaczego komornik nie zawiesił swojego postępowania wobec rodziny z Konstantynowa Łódzkiego. W sprawie 70-latki żadnych praw do ściągania należności już nie ma. A sprawa pana Marka na czas postępowania sądowego powinna być zawieszona. Na wniosek pana Marka lub sądu. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Nie wiadomo. Jedyna osoba, która może odpowiedzieć na to pytanie, czyli Andrzej Ritmann, komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym Łódź Śródmieście, jest nieobecny.
- Pan komornik będzie 5 stycznia. I tylko on może tę sprawę wyjaśnić - twierdzi Grzegorz Wach, asesor komorniczy.
Jolanta Jeziorska