Komornicy wywieźli mienie Andżeliki Borys
Białoruscy komornicy weszli we wtorek rano do mieszkania Andżeliki Borys, szefowej nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi. Spisali i wywieźli część majątku - telewizor, kuchenkę mikrofalową, a nawet okno PCV i stacjonarny aparat telefoniczny.
06.04.2010 15:34
Po zakończeniu procedury oświadczyli, że majątek będzie zaliczony na poczet kary grzywny. Białoruski sąd skazał Andżelikę Borys za jej działalność jako kierownika firmy Polonika, koordynującej pomoc dla Polaków na Białorusi. Kara w wysokości 4 mln 200 tysięcy rubli białoruskich (ok. 4200 zł) została nałożona za rzekomą nielegalną działalność charytatywną.
Komornicy nie poinformowali jednak, na jaką kwotę wyceniono wywiezione rzeczy i czy możliwe są dalsze konfiskaty. - Nie chcieli powiedzieć nic o swoich dalszych działaniach - po prostu zabrali rzeczy i odjechali - powiedziała Andżelika Borys w rozmowie z TV Biełsat. - Ja nie wpłaciłam tych pieniędzy, dlatego że w ogóle nie miałam informacji, że zostałam ukarana" - powiedziała Borys. Jak dodała, dopiero w ubiegły piątek pozwolono jej zapoznać się ze sprawą.
- Jedna kara opiewa na 4 mln 200 tysięcy rubli białoruskich za działalność na stanowisku dyrektora spółki Polonika, druga kara to ponad milion rubli (ok. 1000 zł.) za to, że ZPB zorganizował w marcu obchody przy Domu Polskim, przy tablicy ofiar represji w rocznicę wywózek na Sybir. To zostało zakwalifikowane jako nielegalny wiec - sprecyzowała Andżelika Borys.
Rozłam w ZPB dokonał się w 2005 roku. Od tego czasu, choć formalnie jest jeden Związek Polaków na Białorusi, de facto istnieją dwie równoległe struktury. Jedna to popierany przez władze Białorusi i oficjalnie zarejestrowany w Ministerstwie Sprawiedliwości związek na czele ze Stanisławem Siemaszką, a druga - to uznawany przez Warszawę za prawowity ZPB na czele z Andżeliką Borys, który przez Mińsk traktowany jest jako nielegalny.
Na początku tego roku konflikt wokół ZPB gwałtownie się zaostrzył. Przy pomocy milicji i służb specjalnych przedstawiciele oficjalnego związku przejęli Dom Polski w Iwieńcu niedaleko Mińska. Budynek ten był gruntownie wyremontowany i wyposażony ze środków Wspólnoty Polskiej, obecnie zaś wyrokiem białoruskiego sądu z 17 lutego przyznano go prołukaszenkowskiej organizacji na czele ze Stanisławem Siemaszką.
Mimo przeprowadzonego 19 marca w Mińsku pierwszego posiedzenia polsko-białoruskiej grupy ekspertów ws. mniejszości polskiej na Białorusi, która miała zażegnać dalsze konflikty i doprowadzić do sprawiedliwego podziału majątku pomiędzy dwa związki, represje przeciwko mniejszości polskiej na Białorusi nie ustają. Zdaniem niezależnych komentatorów białoruskich świadczy to o braku chęci władz Białorusi do uregulowania konfliktu wokół nieuznawanego przez Mińsk ZPB.
Michał Janczuk (TV Biełsat)