Świat"Kommiersant": celem szczytu w Mińsku zatwierdzenie planu pokojowego

"Kommiersant": celem szczytu w Mińsku zatwierdzenie planu pokojowego

Celem szczytu w Mińsku jest zatwierdzenie planu pokojowego, który pozwoli zakończyć wojnę w Donbasie - informuje dziennik "Kommiersant", zapowiadając środowe spotkanie przywódców Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji w stolicy Białorusi. W opinii rosyjskiej gazety udział Angeli Merkel w tych rozmowach "można ocenić jako pośrednie potwierdzenie osiągnięcia w ostatnich dniach jakichś zasadniczych uzgodnień, o których na razie publicznie się nie informuje".

"Kommiersant": celem szczytu w Mińsku zatwierdzenie planu pokojowego
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski

09.02.2015 | aktual.: 09.02.2015 14:07

"Kommiersant" przypomina, że planowane na połowę stycznia spotkanie liderów Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji w "formacie normandzkim" w Astanie nie doszło do skutku. "Kanclerz Merkel dała (wówczas) do zrozumienia, że miałoby ono sens tylko wtedy, jeśli doprowadziłoby do rzeczywistego postępu w realizacji porozumień pokojowych, wynegocjowanych w Mińsku we wrześniu zeszłego roku" - wyjaśnia.

Moskiewski dziennik zauważa, że "że wagi nowym wysiłkom dyplomatycznym dodaje to, że tym razem można mówić już nie o niemieckiej, lecz o wspólnej niemiecko-francuskiej inicjatywie, która wygląda na demonstrację jedności Unii Europejskiej". "Ponadto sekretarz stanu USA John Kerry, który w minionym tygodniu odwiedził Kijów, dał do zrozumienia, że niewchodzące w skład 'normandzkiej czwórki' Stany Zjednoczone w pełni popierają stanowisko Niemiec i Francji" - zaznacza.

"Kommiersant" podkreśla, że "w ten sposób Rosji, jak wszystko na to wskazuje, przedstawione zostanie solidarne stanowisko Zachodu". Gazeta zarazem konstatuje, że "sukces szczytu bynajmniej nie jest gwarantowany".

Według "Kommiersanta" "zadanie pogodzenia stron wydaje się jeszcze trudniejsze niż było to w styczniu". Powołując się na źródło w ukraińskim MSZ, dziennik podaje, że "mając to na uwadze, uczestnicy rozmów nie stawiają sobie zadania podpisania zasadniczo nowego porozumienia". "Maksimum na co można liczyć, to podpisanie jeszcze jednego dokumentu, który uzupełni dwa zawarte w Mińsku 5 i 19 września" - cytuje "Kommiersant" swojego rozmówcę w Kijowie.

Kto przejmie kontrolę nad zawieszeniem broni?

Gazeta przekazuje, że poważne rozbieżności wywołuje sprawa tego, kto będzie kontrolować przestrzeganie zawieszenia broni i wycofanie ciężkiej broni. Przytaczając "wysoko postawione europejskie źródło dyplomatyczne", "Kommiersant" informuje, że Merkel i Francois Hollande dyskutowali z Petrem Poroszenką i Władimirem Putinem o rozmieszczeniu międzynarodowego kontyngetu pokojowego na linii styczności armii Ukrainy i wojsk Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) oraz Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL).

"W Kijowie odniesiono się do tej koncepcji sceptycznie. Przedstawiciele rebeliantów ze swej strony oświadczyli, że nie zgadzają się na obecność sił pokojowych, jeśli w ich skład nie wejdą przedstawiciele Rosji" - pisze rosyjski dziennik.

Co z zamknięciem granicy?

Zdaniem "Kommiersanta" także sformułowane przez Poroszenkę żądanie "zamknięcia granicy" na odcinku, na którym przylega ona do terytorium DRL i ŁRL, "może napotkać szereg nierozwiązywalnych sprzeczności".

"Ukraina domaga się pełnej kontroli nad rosyjską granicą w obwodach donieckim i ługańskim. Wszelako Moskwa obawia się, że jeśli samozwańcze republiki zostaną oddzielone od Federacji Rosyjskiej prawdziwą granicą z rozmieszczeniem tam międzynarodowych sił pokojowych, to z góry postawi to rebeliantów w niekorzystnej sytuacji, gdyby Kijów zechciał podjąć ofensywę na Donieck i Ługańsk, jak miało to miejsce w sierpniu ubiegłego roku" - tłumaczy gazeta.

"Kommiersant" zauważa, że "dla wypełnienia tego punktu niezbędne jest zaufanie do Kijowa ze strony Moskwy (którego nie ma) lub twarde gwarancje Zachodu, że w żadnych okolicznościach nie dojdzie do ofensywy armii ukraińskiej na Donieck i Ługańsk, co także jest wątpliwe w świetle szanowania przez Unię Europejską i USA ukraińskiej suwerenności".

Dziennik zaznacza, że granica na tym odcinku liczy 450 km i "dla objęcia jej skuteczną kontrolą potrzebne są takie siły i środki, którymi społeczność międzynarodowa w tej chwili nie dysponuje".

Rozmowy o głębokości strefy

W ocenie "Kommiersanta" nie wiadomo też, jak głęboka miałaby być strefa zdemilitaryzowana, z której wycofana zostałaby ciężka broń. "Hollande mówił o 50-70 km w obie strony. W wypadku DRL i ŁRL oznaczałoby to wycofanie takiej broni z dużej części tych republik, aż do granicy z Rosją" - pisze gazeta.

Powołując się na źródła dyplomatyczne w UE, "Kommiersant" informuje, że "w francusko-niemieckich propozycjach jest punkt o decentralizacji władzy na Ukrainie i przyznaniu Donbasowi ograniczonej autonomii".

"Nie ma szczególnego pola do manewru także w kwestii statusu obecnych liderów DRL i ŁRL. Dla władz w Kijowie są oni 'terrorystami', 'zbrodniarzami wojennymi' i oskarżonymi w sprawach karnych. Kijów odmawia traktowania tych ludzi jako partnerów do rozmów. Moskwa zaś powtarza, że jest tylko pośrednikiem" - konstatuje dziennik, dodając, że istotne rozbieżności występują też w kwestii amnestii.

Zobacz również wideo: Stan wyjątkowy na wschodzie Ukrainy
Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Funduszowe żłobki
Agnieszka Lewandowska
Komentarze (103)