"Komisje śledcze byłyby medialnymi spektaklami"
Wiceszefowa klubu PiS Jolanta Szczypińska ocenia, że gdyby teraz powstały komisje śledcze ds. akcji CBA w resorcie rolnictwa czy śmierci Barbary Blidy, byłyby jedynie "medialnymi spektaklami" odbywającymi się w atmosferze kampanii wyborczej.
Marszałek Sejmu Ludwik Dorn zapowiedział, że nie wprowadzi do porządku obrad izby wniosków o powołanie tych dwóch komisji śledczych. Jest za to ostro krytykowany przez opozycję. Kluby SLD i LPR złożyły wnioski o odwołanie go z funkcji marszałka, podobny wniosek zapowiedziała PO.
Szczypińska podkreśliła, że komisja śledcza ma możliwość otrzymywania akt z prokuratury.
W sytuacji toczącego się śledztwa ws. afery gruntowej - uważa posłanka PiS - doprowadziłoby to do sytuacji, że "człowiek, któremu stawia się zarzuty, np. Andrzej Lepper, miałby dostęp do tych akt i możliwość przygotowywania linii obrony".
Szczypińska jest pewna, że z ewentualnej komisji śledczej ws. akcji CBA w resorcie rolnictwa wyciekałyby informacje, co "sparaliżowałoby" prace prokuratury.
Sam marszałek uzasadniając swą decyzję w sprawie komisji śledczych stwierdził m.in., że "jest zdecydowany nie dopuścić do tego, aby Sejm stawał się forum czy narzędziem walki z walką z korupcją".
Szczypińskiej nie dziwi też inna zapowiedź Dorna, że nie podda pod głosowanie wniosków o odwołanie go z funkcji marszałka Sejmu. Jak podkreśliła - marszałek ma do tego prawo.
Według niej, marszałek "nie jest do poddawania pod głosowanie" w pierwszym możliwym terminie wniosków o jego odwołanie. Argumentowała, że w sytuacji kryzysowej odwołanie marszałka uniemożliwiłoby przyjęcie kluczowych dla państwa ustaw, które powinny zostać uchwalone jeszcze przed wyborami.
Dorn dopytywany we wtorek, czy podda pod głosowanie wnioski o odwołanie go, jeśli nie dojdzie do samorozwiązania Sejmu odparł, że uważa się za "likwidatora tego Sejmu" i postara się "efektywnie pełnić tę misję do końca - oby była jak najkrótsza". Ta wypowiedź również wywołała oburzenie polityków opozycji.
Szczypińska potwierdziła też przedstawiony przez Dorna scenariusz, według którego jeśli 7 września nie doszłoby do samorozwiązania Sejmu, to uruchomiona zostanie procedura trzech konstytucyjnych kroków, rozpoczynająca się podaniem rządu do dymisji.
Liczymy na rozwiązanie Sejmu. Jeżeli to się nie uda, natychmiast przystępujemy do procedury trzech kroków konstytucyjnych - powiedziała posłanka PiS.
Dorn powiedział, że jeśli wniosek o samorozwiązanie Sejmu nie znajdzie wymaganego poparcia 307 głosów, to on zwróci się do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o "objęcie patronatem politycznym" scenariusza poddania się rządu do dymisji i przejścia procedury trzech kroków konstytucyjnych, która doprowadziłaby do wyborów.