Komisja śledcza za dodatkowymi czynnościami wobec Rywina
Ustalenie numerów telefonów Lwa Rywina, dostarczenie bilingów jego rozmów i przeszukanie jego prywatnych oraz służbowych pomieszczeń - to działania, o jakie komisja śledcza zwróciła się we wtorek do Prokuratora Generalnego.
04.02.2003 13:53
Komisja odrzuciła wniosek Zbigniewa Ziobry (PiS), który domagał się czynności śledczych, m.in. sprawdzenia bilingów rozmów, także wobec Roberta Kwiatkowskiego, Leszka Millera, Aleksandry Jakubowskiej, Marka Wagnera i Lecha Nikolskiego.
Ograniczenie dodatkowych czynności tylko do Rywina wywołało ostry sprzeciw posłów opozycji. Według Jana Rokity (PO), szanse na wyjaśnienie tzw. sprawy Rywina zmalały o 50%.
Zgodnie z decyzją komisji, ustalenie numerów telefonów pod które dzwonił Rywin, ma obejmować okres od początku stycznia 2002 r. do końca stycznia 2003 r.
Komisja wnioskuje również o przeprowadzenie szczegółowego wywiadu środowiskowego w miejscu zamieszkania, wypoczynku i pracy Rywina. Jak wyjaśnił szef komisji Tomasz Nałęcz (UP), chodzi m.in. o ustalenie z kim kontaktował się Rywin. Prokuratura miałaby też ustalić miejsca, w których Rywin może przechowywać ważne dokumenty mogące coś wnieść do rozstrzygnięcia sprawy, a zwłaszcza zabezpieczyć twarde dyski komputerów i laptopów. Oprócz tego komisja zwróciła się do prokuratury o dokonanie przeszukań prywatnych i służbowych pomieszczeń należących do Rywina.
Taka decyzja komisji, według Rokity, wywołuje wrażenie, że większość członków komisji przyjęła założenie, iż pełna wina leży po stronie tylko jednej osoby - Rywina, a wszelkie podejrzenia, czy wyjaśnienia, dotyczące innych osób są z góry bezzasadne.
Zdaniem Ziobry, "odrzucenie przez komisję podstawowych, elementarnych i uzasadnionych wniosków dowodowych, świadczy jak najgorzej o rzeczywistej woli wyjaśnienia tej sprawy przez koalicję, która ma większość w komisji".
Ziobro ocenił, że "ograniczanie czynności dowodowych jedynie do osoby podejrzanej, jest absurdem samym w sobie". "Na pewno fikcji nie będę uwiarygodniał" - podkreślił poseł PiS.
Dodał, że rolą opozycji w komisji śledczej nie jest uwiarygodnianie pozorów działań. "Ta sytuacja wymaga przemyślenia naszej dalszej roli jako przedstawicieli opozycji w pracach komisji" - mówił poseł PiS. Według niego, komisja śledcza ma zbadać przypuszczenia, że w sprawie mogły brać udział osoby, które zajmują najwyższe stanowiska w państwie.
Decyzji komisji bronił Nałęcz. "Dzisiaj nie możemy sobie pozwolić na to, aby w oparciu o nasze głębokie przekonanie wysyłać policję i prokuratura do tysięcy osób w Polsce" - argumentował szef komisji.
Posłowie SLD i UP zgadzali się, że wniosek Ziobry jest zasadny, ale - jak podkreślali - tylko wobec Rywina. Zastosowanie takich działań wobec innych, wymienionych osób nie ma - ich zdaniem - podstaw, ponieważ nie ma żadnych dowodów na powiązanie tych osób ze sprawą. "Nie mamy prawa tak głęboko ingerować w życie obywatela" - mówił Nałęcz.
Podobne zdanie wyraził Ryszard Kalisz (SLD). Przyznał, że wobec Rywina nie przeprowadzono wielu czynności, jednak - jak mówił - zastosowanie takich działań wobec osób, które wymienia Ziobro byłoby ingerencją w ich dobra osobiste.
Posłowie SLD i UP zarzucili Ziobrze, że jego wnioski mają charakter polityczny. "Nie chcę w tej komisji polityki. Żadna osoba nie ma na mnie wpływu i mam nadzieję, że na pana też" - zwracał się do Ziobry Kalisz.
"Chcę się dowiedzieć, kto był w tej 'grupie trzymającej władzę', ale na podstawie dowodów, a nie pomówienia jednej osoby" - zapewniał Kalisz. "To, co chcecie zrobić to wejść w prywatność tych osób tylko na podstawie pomówienia. A działalność prokuratury, działalność sądowa na podstawie pomówienia jednej osoby, to jest koniec demokracji" - dodał poseł SLD. Zdaniem posłów opozycji, takie argumenty są "niedorzeczne".
Śmiech dziennikarzy i niektórych posłów wywołała wyrażona już po raz drugi przez Piotra Smolanę (Samoobrona) troska o bezpieczeństwo Rywina. "Nie wiemy, co się dzieje z Lwem Rywinem" - niepokoił się Smolana.
Na tę uwagę natychmiast zareagował przewodniczący komisji. "Panie pośle, pan już drugi raz informuje komisję i opinie publiczną o jakimś zagrożeniu, które zagraża Lwu Rywinowi, albo proszę o dostarczenie mi dowodów i wtedy podejmę odpowiednie działania, albo proszę nie rozpowszechniać takich plotek" - powiedział Nałęcz.
"Ale przecież w obecności premiera pan Lew Rywin mówił: 'zabijcie mnie albo sam popełnię samobójstwo'" - tłumaczył Smolana i ostrzegał: "Jeżeli pan Rywin nie dotrze przed oblicze tej komisji, nigdy nie dowiemy się, czy był samodzielnym inspiratorem, czy ktoś za nim stał". I przypomniał, że Tadeusz M., wspólnik "Baraniny" powiesił się w areszcie.(aka)