"Komisja NATO-Gruzja zachęci Tbilisi do blitzkriegu"
Zastępca szefa sztabu
generalnego sił zbrojnych Rosji generał Anatolij Nogowicyn
oświadczył, że stworzenie Komisji NATO-Gruzja zachęci
Tbilisi do podjęcia nowych działań militarnych.
Jego zdaniem, powstanie komisji pozwoli Gruzji odbudować swój potencjał wojskowy. Jest to kluczowy czynnik skłaniający do prób przeprowadzenia kolejnego blitzkiergu - ocenił.
Poinformował, że jednostki rosyjskie pozostaną w strefie ochronnej wokół Osetii Południowej tak długo, jak Moskwa uzna za stosowne.
Czas pokaże. To zależy od rozwoju sytuacji politycznej - powiedział, zapytany przez dziennikarzy o czas pozostania sił rosyjskich.
Zaznaczył, że Rosja będzie nalegać, by gruzińskie samoloty nie miały prawa latać nad tą strefą.
Sprecyzował, że w strefie powstaną dwie linie posterunków, których w sumie będzie 18. Ich obsada wyniesie 272 żołnierzy. W skład strefy - jak powiedział - nie wejdzie miasto Gori.
Według Nogowicyna, który powołał się na przechwycone w Gruzji dokumenty, w okolicach Gori strącono cztery rosyjskie śmigłowce przy użyciu pocisków ziemia-powietrze Buk M1, dostarczonych Gruzji przez Ukrainę.
Jak dodał, rosyjskie siły pokojowe dysponują też mandatem do działania w strefie ochronnej wokół innego separatystycznego regionu Gruzji - Abchazji. Obejmuje ona m.in. gruzińskie miasto Senaki, gdzie znajduje się duża baza wojsk gruzińskich.
Nogowicyn zapowiedział, że Rosja nie zamierza oddawać zdobytych w Gruzji łupów wojennych, choć część zamierza zutylizować. "Jest takie pojęcie: łup wojenny, tym bardziej, że strona gruzińska po prostu porzuciła te góry broni - powiedział. - My tej broni nie potrzebujemy i duża jej część zostanie zutylizowana".
Odrzucił przy tym twierdzenia, że żołnierze rosyjscy dopuszczali się w Gruzji grabieży, nazywając je "zwykłą kaczką dziennikarską". (