ŚwiatKomisja: Kuczma zamieszany w porwanie dziennikarza Gongadze

Komisja: Kuczma zamieszany w porwanie dziennikarza Gongadze

Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, obecny szef
parlamentu Wołodymyr Łytwyn, były minister spraw wewnętrznych
Jurij Krawczenko, a także były szef służb specjalnych Leonid
Derkacz są zamieszani w sprawę porwania opozycyjnego dziennikarza
Georgija Gongadzego - do takich wniosków doszła specjalna
tymczasowa parlamentarna komisja śledcza kierowana przez Hryhorija
Omelczenkę.

16.06.2004 16:45

Wskazanie winnych

W wypowiedzi zamieszczonej na stronie internetowej Instytutu Masowej Informacji (reprezentuje w Kijowie międzynarodową organizację Reporterzy bez Granic) Omelczenko oświadczył, że komisja doszła do takich wniosków na podstawie analizy relacji świadków i zgromadzonych dowodów rzeczowych, przeprowadzonych ekspertyz i innych informacji.

Zdaniem deputowanego, komisja jednomyślnie orzekła, że "w działaniach prezydenta Kuczmy, byłego szefa jego administracji, a obecnie przewodniczącego parlamentu Łytwyna, byłego ministra spraw wewnętrznych Krawczenki i byłego szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, który jest dziś deputowanym do parlamentu Derkacza, są oznaki przestępstwa przewidzianego artykułami 27 i 146 kodeksu karnego Ukrainy: współudział w działaniach skierowanych na zorganizowanie porwania Gongadzego, co doprowadziło do ciężkich następstw".

Porwanie

Gongadze został porwany w centrum Kijowa we wrześniu 2000 roku, a następnie zamordowany. Sprawców zbrodni dotychczas nie wykryto.

Omelczenko podkreślił, że komisja nie posiada dowodów na to, że prezydent Kuczma jest zleceniodawcą zabójstwa Gongadzego. "Udało się znaleźć dowody na to, że Kuczma i wskazane trzy inne osoby byli organizatorami porwania dziennikarza".

Deputowany dodał, że wątpi, aby sprawozdanie komisji śledczej zostało zaprezentowane w sali obrad parlamentu przed zapowiedzianymi na październik wyborami prezydenckimi. Według niego sprzeciwia się temu przede wszystkim Łytwyn.

Szef internetowego wydania "Ukraińska Prawda" Georgij Gongadze został uprowadzony w Kijowie 16 września 2000 r. Wkrótce jego pozbawione głowy ciało odkryto w lesie koło Taraszczy - miejscowości, położonej 80 km od stolicy Ukrainy. Z powodu fatalnego stanu zwłok, sprzecznych wersji prokuratury, a także z powodu późniejszych ekspertyz, które potwierdzały lub zaprzeczały, że są to szczątki Gongadzego, jego matka do dziś nie wyraziła zgody na pogrzeb.

Dowody

W listopadzie 2000 roku lider opozycyjnej partii socjalistycznej Ołeksandr Moroz ujawnił na posiedzeniu parlamentu fragment nagrania magnetofonowego, na którym prezydent Kuczma zdenerwowanym głosem w obecności ówczesnego szefa MSW Krawczenki proponuje, aby zastraszyć dziennikarza. Kilka dni wcześniej z Ukrainy wyjechał pracownik służby ochrony administracji prezydenta Kuczmy major Mykoła Melnyczenko. Przyznał, że nagrywał z podsłuchu Kuczmę i zdecydował się ujawnić taśmy po tym, gdy zrozumiał, że prezydent jest przestępcą.

W grudniu ubiegłego roku prokurator generalny Ukrainy Hennadij Wasyliew powiedział, że śledztwo w sprawie zabójstwa Gongadzego jest dalekie od zakończenia. W tej sprawie nie mamy nawet podejrzanych - poinformował Wasyliew. Tym samym zaprzeczył twierdzeniom swego poprzednika Swiatosława Piskuna, który kilka miesięcy wcześniej przekonywał, że sprawa jest bliska zakończenia.

W październiku 2003 roku dużym echem odbiło się na Ukrainie zatrzymanie przez prokuraturę szefa departamentu wywiadu kryminalnego MSW generała Ołeksija Pukacza.

Według doniesień prasy Pukacz miał kierować grupą milicjantów, zajmujących się bezpośrednim śledzeniem dziennikarza. Ta sama grupa 16 września 2000 r. miała dokonać zatrzymania dziennikarza na ulicy. Potem Gongadze miał być przekazany tzw. grupie Kysila (Wołodymyra Kysila, znanego gangstera), czyli bandytom współpracującym wówczas z MSW. W opinii prasy Pukacz jest tą osobą, która najprawdopodobniej zna bezpośrednich zleceniodawców zabójstwa Gongadzego.

29 października prezydent Kuczma odwołał Piskuna ze stanowiska prokuratora generalnego, a kilka dni później z aresztu śledczego wypuszczono generała Pukacza. 5 listopada w centrum Kijowa w samochodzie Kysila eksplodował ładunek wybuchowy. Zginął kierowca, ciężko ranny został ochroniarz, ale sam Kysil przeżył. Według opozycji była to próba zastraszenia ważnego świadka w sprawie Gongadze, lub też nieudana operacja zabicia go. "Chodziło o to, aby całą odpowiedzialnością za śmierć Gongadzego obarczyć Kysila i na tym sprawę zakończyć", powiedział wówczas Jurij Łucenko z parlamentarnej komisji, badającej kulisy zabójstwa dziennikarza.

Wasyliew jest trzecim prokuratorem generalnym, który zajmuje się sprawą dziennikarza Gongadzego. Pierwszym był Mychajło Potebeńko. W prasie zyskał on opinię człowieka, który zrobił wszystko, co było w jego mocy, aby kulisy śmierci dziennikarza nigdy nie ujrzały światła dziennego.

Roman Kryk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)