Polska"Komisja kościelna powinna ujawnić wszystkie informacje"

"Komisja kościelna powinna ujawnić wszystkie informacje"

Zdaniem ks. Tadeusz Isakowicza-Zaleskiego, autora książki "Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej" Kościelna Komisja Historyczna powinna ujawnić wszystkie informacje, do jakich dotarła w archiwach IPN, bo chodzi o wiarygodność Kościoła.

27.06.2007 | aktual.: 27.06.2007 17:07

Biskup z racji swojego urzędu musi być jak żona Cezara - poza wszelkimi podejrzeniami. Domniemanie niewinności, według mnie, w tym przypadku nie funkcjonuje. Powinno się ujawnić wszystko, co dotyczy danego biskupa z odpowiednim komentarzem historycznym, zrobionym np. przez członków komisji historycznej. Biskupi diecezjalni mają prawo to widzieć, a nie dowiadywać się od dziennikarzy i historyków świeckich - uważa ks. Isakowicz-Zaleski.

Abp Leszek Sławoj Głódź, po prezentacji komunikatu Kościelnej Komisji Historycznej o zakończeniu jej prac, pytany przez dziennikarzy, ilu dokładnie biskupów zostało zarejestrowanych przez SB jako tajni współpracownicy, nie odpowiedział. Zastrzegł, że nie padną żadne nazwiska biskupów i dodał, że nikt nigdy nie obiecywał, że Kościelna Komisja Historyczna opublikuje listę duchownych uwikłanych we współpracę z SB.

Zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego, ujawnione powinny być wszelkie informacje począwszy od kandydatów na tajnych współpracowników poprzez wszystkie inne rejestracje dokonane przez SB.

Trudność polega na tym, że dzisiaj możemy powiedzieć, że wiemy o kilkunastu księżach biskupach zarejestrowanych jako TW, ale w wyniku dalszych kwerend mogą pojawić się nowe osoby. Niemniej powinno się ujawnić wszystko: jakie były rejestracje, kogo dotyczyły i jak długo - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski.

Wtedy Kościół nabiera ogromnej wiarygodności, nie boi się swoich wiernych. Swoim wiernym przedstawia prawdę o tym najważniejszym pasterzu, jakim jest biskup. Biskup cieszy się autorytetem nie tylko dlatego, że został mianowany prze Ojca Świętego, ale że swoją postawą pokazuje, że się nie boi spotkania z prawdą - podkreślił autor "Księży wobec bezpieki".

Dla mnie bardzo pozytywnym przykładem jest to, co zrobił przewodniczący Episkopatu abp Józef Michalik, który kiedy dowiedział się, że jest na liście tajnych współpracowników, wprawdzie zaledwie trzy lata, powiedział o tym publicznie i oświadczył, że jest niewinny - dodał duchowny.

Abp Sławoj Leszek Głódź nie dostrzega elementu wiarygodności Kościoła, tylko próbuje to zrobić między nami, czyli w wewnętrznych strukturach kościelnych, a wierny się nie liczy, może nie wiedzieć, dowie się tylko tego, co łaskawie mu przekażemy. I tu jest błąd zasadniczy, bo w lustracji chodzi o wiarygodność Kościoła - uważa ks. Isakowicz-Zaleski.

Jego zdaniem informacja, że nie zostanie upubliczniona lista duchownych uwikłanych we współpracę z SB zachęca wszystkich - dziennikarzy i historyków - do szukania takiej listy. To kwestia czasu - tygodni czy maksymalnie miesięcy, jak te wszystkie nazwiska i tak ujrzą światło dzienne - ocenia ks. Isakowicz- Zaleski.

Ks. Isakowicz-Zaleski mówił, że rzeczywiście tak jak podano w komunikacie Kościelnej Komisji Historycznej, zachowane materiały archiwalne SB są "niekompletne" i "w większości wypadków nie ma podpisów". Kandydatów na tajnych współpracowników nie można włączać do kategorii tych, co donosili, bo to osobna kategoria - mówił autor "Księży wobec bezpieki".

Według kościelnej komisji to, że materiały IPN są "niekompletne i chaotyczne" "nie pozwala rzetelnie określić zakresu, intensywności i szkodliwości ewentualnej rzeczywistej i świadomej współpracy tych osób z organami bezpieczeństwa PRL".

W opinii ks. Isakowicza-Zaleskiego jednym z ważnych dowodów jest długość zarejestrowania. Jeśli ktoś był zarejestrowany rok czy dwa to istnieje duże domniemanie, że to jest rejestracja naciągnięta. SB weryfikowało swoich agentów co jakiś czas - mówił ks. Zaleski. Dodał, że taką pozorną współpracę odkrył w przypadku abpa Wojciecha Ziemby, który odmawiał współpracy, powiadomił swoich zwierzchników kościelnych, a mimo to SB go zarejestrowała, a urząd kontrolujący funkcjonariuszy wyrejestrował, stwierdzając, że nie był on TW.

Natomiast, jeżeli ktoś jest zarejestrowany przez 15 lat, to ja osobiście po przeczytaniu tylu teczek nie wierzę, żeby to była współpraca fikcyjna - mówił ks. Isakowicz-Zaleski.

Zdaniem duchownego dobrze się stało, że komisja przeprowadziła kwerendę w archiwach IPN i sporządzono komunikat. Natomiast dziwię się wypowiedziom abpa Głódzia, bo abp Głódź według mnie nie powinien, nie będąc historykiem, wypowiadać się na ten temat. Jest zagorzałym przeciwnikiem lustracji, czemu wielokrotnie w swoich wypowiedziach dawał dowody. On występuje jako strona, tam gdzie powinni być ludzie bezstronni - mówił duchowny.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)