Komisarze i scyzoryk
Z prof. Tomaszem Nałęczem, wicemarszałkiem Sejmu, byłym przewodniczącym sejmowej komisji śledczej ds. afery Rywina, rozmawia Krzysztof Zyzik.
01.12.2004 | aktual.: 01.12.2004 07:44
- Różne momenty przeżywała pana komisja, ale takiego obciachu jak dziś, to chyba u was nigdy nie było.
- Chyba ma pan rację. Czekałem na ten dzień. Przyznam, że tak ustawiłem kalendarz, żeby móc obejrzeć na żywo przesłuchanie Kulczyka. I z każą minutą coraz bardziej szlag mnie trafiał. Oni zajmowali się wszystkim, tylko nie świadkiem Kulczykiem, to wyglądało wręcz na sabotaż. Bo najpierw szukają człowieka po świecie, grożą mu, wyrywają ze szpitalnego łóżka, a potem każą czekać pięć godzin w przedpokoju, a na koniec bezprawnie odbierają mu pełnomocnika.
- Tak pan myśli, bezprawnie?
- Oczywiście, że tak. Ustawa o komisji śledczej daje świadkowi żelazną gwarancję posiadania pełnomocnika. Fakt, że eksperci komisji śledczej zakwestionowali to prawo, jest dla nich kompromitacją.
- "Piątka z lojalności, dwója ze znajomości prawa" - to cytat z "wykluczonego" mecenasa Widackiego.
- No tak. Zdradzę to, czego kamery nie pokazały. W czasie przerwy w kuluarach po prostu zakrzyczano ekspertów z biura legislacyjnego Sejmu, dobrych prawników, którzy ostrzegali, że szykuje się bezprawie. Tymi, którzy krzyczeli, byli eksperci komisji z nadania politycznego.
- Wydawałoby się, że komisja ds. Orlenu powinna pracować sprawniej od waszej, bo posłowie "hamulcowi" są w niej w ewidentnej mniejszości.
- Dotknął pan istoty problemu. Moim zdaniem źródłem niepowodzeń komisji Orlenu jest fakt, że grupie posłów opozycyjnych wydaje się, że im wszystko wolno, bo mają większość. U nas układ sił był zrównoważony, co tępiło głupie pomysły po obu stronach. W tej komisji są posłowie, którzy popadli w pychę. Jak poseł Giertych, który po dzisiejszym dniu powinien się zapaść pod ziemię. No bo jak on, adwokat, może odmawiać świadkowi prawa do wyboru pełnomocnika?
- Poseł Wasserman zwrócił uwagę na fatalną, jego zdaniem, współpracę komisji z prokuraturą. Jak pan to ocenia?
- Nie rozumiem posła Wassermana. Dlaczego on wcześniej w tej sprawie nie interweniuje, tylko przed kamerami żali się jak bezradne dziecko. Posłowie z komisji ds. Orlenu narzekają na prokuraturę, ale jednocześnie w 90. procentach ich praca to wykorzystywanie materiałów prokuratury. Nasza komisja była w odwrotnej sytuacji, to prokuratura wlokła się za nami.
- Nie ma pan wrażenia, że ta komisja mogłaby odegrać dla polskiej demokracji znacznie większą rolę od waszej, ale wszystko rozbija się o niemoc komisarzy?
- Ależ oczywiście, tak jest. Oni zamiast ciąć patologie pol-skiej demokracji ostrym skalpelem, kroją sobie nawzajem plecy tępym scyzorykiem.
- Dziękuję za rozmowę.