Komentarz Internauty: Cezar, czyli rady mojej żony

Moja żona obejrzała w telewizji pierwszy odcinek "Juliusza Cezara". Zakończył on się na tym, że oblegani przez Rzymian Gallowie, w obliczu śmierci głodowej, zdecydowali się oddać swoje dzieci i kobiety w niewolę Rzymianom, chcąc je uratować przed niechybną śmiercią głodową i osłabić w ten sposób Rzymian. Zabrzmiało to strasznie dziko, ale moja żona od razu skojarzyła to zakończenie z obecnym położeniem dzieci i kobiet w Iraku.

Żona znalazła też rozwiązanie, które i je może uratować. Zasugerowała możliwość przekonania Husajna do wypuszczenia kobiet i dzieci irackich do strefy kontrolowanej na północy przez USA, a następnie umieszczenie ich w obozach dla uchodźców kontrolowanych przez ONZ, z dala od teatru wojny.

Argumenty za:

1) Możemy uratować TYSIĄCE kobiet i dzieci.
2) Mamy gwarancję, że humanitarna pomoc w 100% trafi tam, gdzie trzeba.
3) Żywe tarcze (których wielu tak nie lubi) uzyskają właściwe cele do osłony przed ewentualnym atakiem z jakiejkolwiek strony, a zarazem znajdą sensowne (mniej gnuśne jak wielu zapewne sądzi) zajęcie przy dystrybucji żywności i leków w tych obozach.
4) Światowa opinia publiczne i Rada Bezpieczeństwa ONZ nie będą miały więcej argumentów przeciwko wojnie (będzie można spokojnie "załatwić" Husajna).
5) Duzi chłopcy po obu stronach otrzymają sporych rozmiarów wolne boisko dla wypróbowania wszystkich swoich nowych prosto z taśmy zabawek militarnych.
6) I na końcu (co dla wielu z nas nie jest bez znaczenia), dzięki transmitowaniu wszystkiego na żywo przez CNN, już bez dalszych wyrzutów sumienia uzyskamy niespotykanej skali widowisko telewizyjne i przynajmniej na chwilę przestaniemy się nudzić.

Argumenty przeciw:

1) Nie widzę żadnych...

Ponieważ Husajn jest wariatem, należy dopuścić możliwość nieobliczalnych działań z jego strony. Nie sposób więc powiedzieć, czy uda się, czy nie, przekonać go do ewakuacji kobiet i dzieci irackich z teatru przewidywanych działań wojennych. Należy po prostu spróbować.

Jeśli tego nie zrobimy, będziemy przypominać ludzi, którzy biernie przyglądali się tragedii zamarzających w wodzie pasazerów Tytanika, z pokładu szalup ratunkowych z "bezpiecznej" odległości kilometra lub dwóch.

Zbigniew Motyka

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)