PolskaKomendant śląskiej policji wraca do pracy

Komendant śląskiej policji wraca do pracy

Zawieszony w pełnieniu obowiązków
służbowych komendant śląskiej policji, nadinsp. Kazimierz
Szwajcowski, wraca do pracy. Komendant główny policji zdecydował o przywróceniu go na stanowisko.

13 grudnia Szwajcowski został zawieszony na trzy miesiące w związku z zamiarem przedstawienia mu przez płocką prokuraturę zarzutu niedopełnienia obowiązków w okresie, kiedy kierował Centralnym Biurem Śledczym. Chodziło o podejrzenie przetrzymywania w 2000 roku w CBŚ analiz dotyczących prywatyzacji PZU.

Młodszy inspektor Paweł Biedziak z Komendy Głównej Policji powiedział, że decyzję o przywróceniu Szwajcowskiego komendant główny podjął po zapoznaniu się ze stanowiskiem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, która w drodze nadzoru służbowego skontrolowała prowadzone w Płocku śledztwo.

Warszawska prokuratura uznała, że materiał, na podstawie którego Prokuratura Okręgowa w Płocku chciała przedstawić Szwajcowskiemu zarzut, nie daje do tego podstaw i wymaga uzupełnienia. Postanowienie o przedstawieniu zarzutu uznano za przedwczesne.

Choć stanowisko warszawskiej prokuratury znane było od kilku dni, komendant główny policji Marek Bieńkowski czekał na oficjalne stanowisko w tej sprawie. W piątek zdecydował o przywróceniu Szwajcowskiego do służby i osobiście mu to zakomunikował w Warszawie.

Przedstawiciele kierownictwa policji od początku sprawy podkreślali, że zawieszenie szefa śląskiej policji wynika jedynie z procedur prawnych. W sytuacji, kiedy płocka prokuratura powiadomiła policję o chęci przedstawienia Szwajcowskiemu zarzutu, nie mógłby on nadal pełnić swojej funkcji do czasu wyjaśnienia sprawy.

Pod nieobecność Szwajcowskiego jego obowiązki pełnił dotychczasowy zastępca komendanta, insp. Andrzej Florczak.

Powrót Szwajcowskiego do pracy nie kończy jednak sprawy. Płocka prokuratura musi teraz uzupełnić postępowanie w zakresie wskazanym przez Prokuraturę Apelacyjną. Do tego czasu nie będzie mogła ogłosić ewentualnego zarzutu. Teoretycznie będzie mogła też umorzyć sprawę, jeśli nie znajdzie wystarczających dowodów.

W kwietniu tego roku Prokuratura Okręgowa w Płocku wszczęła tajne śledztwo, które ma wyjaśnić czy Centralne Biuro Śledcze przetrzymywało dokumenty dotyczące nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU SA.

W styczniu i lutym CBŚ ujawniło dokumenty wskazujące na nieprawidłowości podczas tej prywatyzacji. Część tych analiz, datowana na 2000 r. nie została opatrzona żadnymi sygnaturami ani podpisana; nie wiadomo kto, kiedy i dla kogo je wykonał. CBŚ przekazało je Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku, prowadzącej wielowątkowe śledztwo w sprawie procesu prywatyzacyjnego największego polskiego ubezpieczyciela. Ówczesny szef MSWiA Ryszard Kalisz polecił komendantowi głównemu policji przeprowadzenie w CBŚ kontroli, by wyjaśnić, dlaczego materiały były tak długo przechowywane w Biurze i kto za to odpowiada.

W marcu policja przyznała, że były nieprawidłowości przy przechowywaniu tych materiałów w archiwum Komendy Głównej Policji i CBŚ, ich rejestracji, jak i w podejmowaniu urzędowych czynności z nimi związanych. Wśród osób wskazanych jako odpowiedzialne był m.in. b. wiceszef policji nadzorujący CBŚ nadinsp. Adam Rapacki oraz Szwajcowski.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)