Komendant kazał oskarżyć niewinnego człowieka
Prokuratura Rejonowa w Pile postawi w stan oskarżenia Zdzisława Stachowiaka, do niedawna komendanta poznańskiej policji. Zarzuca mu, że kazał podwładnym oskarżyć niewinnego człowieka o spowodowanie kolizji. – Na 99 procent oskarżymy byłego komendanta – zapowiada Maria Wierzejewska-Raczyńska, szefowa pilskiej prokuratury. Śledztwo wszczęto po publikacji „Głosu” z czerwca tego roku.
21.12.2006 09:12
Zdzisław Stachowiak na razie jest podejrzanym. Prokuratura postawiła mu zarzut, że jako funkcjonariusz publiczny przekroczył swoje uprawnienia. Grozi mu do trzech lat więzienia. Nie przyznaje się do winy. – Nie jestem już osobą publiczną i nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia – stwierdził w rozmowie z dziennikarzem „Głosu”.
Sprawa, w której ma zostać dziś oskarżony, dotyczy wydarzeń sprzed dwóch lat. W 2004 roku w podpoznańskim Baranowie doszło do kolizji. Policja początkowo uznała za jej sprawcę Bogdana N. Poszkodowanym był Włodzimierz Grzeszkowiak. Niespodziewanie dla tego ostatniego, funkcjonariusze z Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, zmienili zdanie.
Po pewnym czasie podejrzanym został Grzeszkowiak. Według policjantów stało się to na polecenie byłego komendanta. Co istotne, nie było merytorycznych podstaw, by podjąć taką decyzję. Tymczasem oskarżany przez prokuraturę twierdzi, że sprawa jest zemstą jego byłych podwładnych. Policjanci zeznali, że Zdzisław Stachowiak kazał wycofać zarzuty wobec Bogdana N., a oskarżyć Grzeszkowiaka. Rozmawiał na ten temat z Anną Pawlak, zastępcą naczelnika Sekcji Ruchu Drogowego KMP w Poznaniu. Ona natomiast na piśmie kazała innemu policjantowi postawić zarzuty niewinnemu kierowcy. Nie zostanie jednak za to ukarana.
– Nie postawiliśmy zarzutów Annie Pawlak, bo uznaliśmy, że działała na rozkaz przełożonego. Stopień społecznego niebezpieczeństwa jej czynu, nie przekroczył granicy znikomości – tłumaczy prokurator Maria Wierzejewska-Raczyńska, szefowa prokuratury w Pile.
Z naszych informacji wynika, że w sprawie Bogdana N. interweniowały u komendanta osoby, związane z towarzystwem ubezpieczeniowym, w którym pracował N. Włodzimierz Grzeszkowiak został uniewinniony dopiero przez sąd grodzki. W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że biegły Walenty D., który sporządził niekorzystną dla niego opinię, momentami zachowywał się jak obrońca Bogdana N. Prokuratura z Piły sprawdza teraz, czy wspomniane osoby, oprócz Zdzisława Stachowiaka, także chciały pogrążyć niewinnego kierowcę.
Śledztwo i emerytura po publikacji „Głosu”
Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się dzięki czerwcowej publikacji „Głosu”. Po jej ukazaniu się, komendant przeszedł na policyjną emeryturę. Kłopoty z prawem nie przeszkodziły mu w starcie w wyborach samorządowych. Bezskutecznie ubiegał się o mandat poznańskiego radnego z komitetu prezydenta Ryszarda Grobelnego.
Łukasz Cieśla