Kolumbijskie kartele wchodzą do Polski
Kolumbijskie kartele narkotykowe chciały stworzyć w Polsce bazę dla dystrybucji kokainy do Europy zachodniej - wynika z ustaleń serwisu tvp.info. Dowodem tego jest magazyn, w którym funkcjonariusze ABW znaleźli 1134 kg narkotyku o bardzo dużej czystości. Kokaina warta była blisko pół miliarda złotych.
Jak ustalił serwis tvp.info wśród zatrzymanych są młodzi rezydenci karteli kolumbijskich z paszportami m. in. Peru i Wenezueli. - Kilkakrotnie wcześniej przyjeżdżali do Polski w celach biznesowych lub turystycznych. Nie wykluczone, że przygotowywali się do operacji. Niedawno pojawili się ponownie. Wynajęli specjalne pomieszczenie, w którym składowali kokainę - opowiada jeden ze śledczych.
Wiadomo, że z południowoamerykańskimi mafiosami współpracowali gangsterzy z Europy Zachodniej. ABW i warszawski wydział d.s przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej nie chcą zdradzić tożsamości zatrzymanych. Nasi informatorzy twierdzą, że tropy prowadzą do Niemiec, Holandii i Włoch. - To była operacja zorganizowana przez międzynarodowe konsorcjum przestępcze bez, lub z minimalnym udziałem Polaków. Narkotyki były już przygotowane do puszczenia w świat - twierdzi nasz rozmówca.
Wiadomo, że przestępcy byli zaskoczeni wizytą funkcjonariuszy ABW. Z ustaleń śledczych wynika, że gangsterzy opracowali nowy kanał przerzutu narkotyków. Kokaina trafiła do Polski prawdopodobnie drogą morską za pośrednictwem firm-słupów założonych przez mafiosów. - Ze względu na dobro śledztwa nie chcemy ujawniać żadnych okoliczności akcji. Zatrzymanym postawiono zarzuty usiłowania obrotu znacznymi ilościami narkotyków. To dopiero początek śledztwa i można się spodziewać kolejnych zatrzymań - mówi prok. Robert Majewski, naczelnik warszawskiego wydziału ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej.
W akcji przechwycenia narkotyków polskim służbom pomagali agenci amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA oraz kolumbijscy policjanci. - Z Amerykanami współpracujemy od dłuższego czasu. Jednak od kilkunastu miesięcy bardzo pomagają nam kontakty z Kolumbijczykami. Codziennie dostajemy raporty o aktywności na szlakach narkotykowych, o zatrzymaniu kurierów czy chociażby gangsterach z Ameryki Południowej podróżujących po Europie. To zaczyna przynosić efekty - przekonuje oficer ABW.
W Polsce rocznie przechwytuje się zazwyczaj kilkadziesiąt kilogramów kokainy rocznie. Do naszego kraju narkotyk trafia najczęściej drogą morską z Ameryki Południowej via porty Europy Zachodniej. Inne szlaki prowadzą drogą powietrzną przez Hiszpanię, Holandię lub Czechy. Tego rodzaju szlaki obsługują kurierzy, którzy przemycają narkotyki w żołądkach, rzadziej ukryte w bagażach. Według ustaleń CBŚ narkotykowe kartele próbują też przemycać kokainę za pomocą firm kurierskich. Narkotyki ukrywane są w produktach spożywczych lub kosmetykach oraz zabawkach. Gram kokainy kosztuje u dilera ok. 300-400 zł. Policja szacuje, że rocznie w Polsce sprzedaje się kilkaset kilogramów narkotyku o różnym, często niskim, poziomie czystości.
Rekordowe wpadki
Jak dotąd największy transport kokainy - 1360 kg, który miał trafić do Polski przechwycono w grudniu 2006 r. Dwa kontenery, który zgodnie z dokumentami miały zawierać glinkę ceramiczną, zostały nadane w Wenezueli. Odbiorcą miała być jedna z polskich firm. Statek wiozący towar zawinął najpierw do Niemiec, skąd trafił do Göteborga, gdzie dokumenty przewozowe zwróciły uwagę szwedzkich celników. Po sprawdzeniu worków okazało się, że zamiast glinki są wypełnione kokainą. Narkotyk zastąpiono inną substancją i pod kontrola polskiej i szwedzkiej policji wysłano do odbiorców. Po odbiór kontenerów zgłosiły się w Szczecinie trzy osoby: dwaj Polacy obywatel Meksyku, który z ramienia południowoamerykańskich karteli nadzorował przemyt. Prawdopodobnie była to generalna próba nowego szlaku przerzutowego kokainy a większa część narkotyku miała trafić do Europy Zachodniej i Rosji.
Dwanaście lat wcześniej transakcję życia chcieli przeprowadzić mafiosi z "Pruszkowa". Na pokładzie statku "Jurata" gang chciał w 1994 r. przerzucić do polski 1190 kg kokainy z Wenezueli. Oficjalnie do firmy jednego z mieszkańców podwarszawskiej miejscowości miały trafić beczki z lepikiem i dachówki. W rzeczywistości była to czysta kokaina. Narkotyk odkryła brytyjska policja, gdy "Jurata" zawinęła do Liverpoolu. Wtedy też zamiast kokainy do beczek trafiły cegły a szmugiel obserwowały służby z Polski i Wielkiej Brytanii. Dopiero w 2001 r. udało się ustalić, że transport sfinansował gang pruszkowski. Organizatorem przemytu był zdaniem śledczych jeden z bossów mafii - Leszek D. ps. Wańka. Wpadka transportu kosztowała gang co najmniej 400 tys. dolarów, licząc po cenach hurtowych.
Narkobaronowie z Polski
Za jedną z czołowych polskich postaci narkobiznesu śledczy uważają Andrzeja H. ps. Korek, bossa gangu mokotowskiego. W latach 1999-2004 kierowana przez niego banda niemal zmonopolizowała przemyt i handel tym narkotykiem. Boss urządzał w Polsce międzynarodowe "spotkania" europejskich grup przestępczych z przedstawicielami południowoamerykańskich karteli. - Cieszył się tak dużym zaufaniem Kolumbijczyków, że mógł kupować towar po 8-10 tys. dolarów za kilogram z dostawą do konkretnego miejsca na świecie - opowiada jeden ze śledczych, który rozpracowywał gang "Korka".
W grudniu 2008 r. na "Korek" został skazany na 12 lat więzienia za próbę przemytu w 2003 roku ponad 320 kg kokainy i przygotowania do sprowadzenia ponad tony narkotyku.
Jednak miano prawdziwego narkobarona piastuje Ricardo Fanchini vel Ryszard Marian Kozina. Pochodzący z Katowic, gangster uważany jest za jednego z najgroźniejszych bossów światowej mafii. Nowojorska prokuratura oskarżyła go o to, że w latach 1997 -2007 organizował stałe dostawy kokainy do USA. Między styczniem, a lutym 2002 roku przygotował transport aż czterech ton czystego narkotyku, ale operacja nie doszła do skutku. W tym samym czasie jego ludzie, przemycili do USA 398 kg MDMA - substancji pozwalającej na wyprodukowanie co najmniej 1,2 mln tabletek ecstasy. Polski super-boss w kolejnych latach zrezygnował z takich masowych dostaw i dostarczał do Ameryki transporty liczące od 100 do 300 kg narkotyku. Kokaina była ukryta w sprzęcie elektronicznym wysyłanym do firm-słupów działających w Brighton Beach (kolebce rosyjskiej mafii w USA) i na Staten Island. (jks)
Rafał Pasztelański