"Kolorowa Tolerancja" w Łodzi
Po raz piąty w Łodzi rozpoczęła się akcja "Kolorowa Tolerancja". Jak co roku jej głównym punktem będzie zamalowywanie rasistowskich, wulgarnych i pełnych nienawiści napisów oraz symboli na murach budynków.
"Kolorowa Tolerancja", organizowana przez łódzki urząd miasta i redakcje lokalnych mediów, odbywa się tradycyjnie 21 marca, w pierwszym dniu wiosny i - ogłoszonym przez UNESCO - Światowym Dniu Walki z Rasizmem. W tym roku impreza potrwa kilka dni. Tegoroczną edycję rozpoczął koncert zorganizowany w kościele ewangelicko-reformowanym. Wzięli w nim udział m.in. śpiewacy chóru żydowskiego oraz zespoły: Black Fingers, Makossa i Wiktor Skok/Jude.
W piątek dla zwiedzających otwarte będą świątynie różnych wyznań: synagoga, cerkiew oraz kościół mariawitów. Z przewodnikami PTTK będzie można zwiedzać również łódzkie cmentarze - trójwyznaniowy Stary i żydowski. Akcji będą też towarzyszyć wykłady, warsztaty, pokazy filmowe, wystawy i spotkania poświęcone problemom tolerancji.
W poniedziałek 22 marca uczniowie, urzędnicy i dziennikarze będą zamalowywać wulgarne napisy, głównie w dzielnicy Bałuty - gdzie w latach okupacji hitlerowcy utworzyli getto, oraz na łódzkich dworcach i przy drogach wjazdowych do miasta. "Co roku zamalowujemy na murach hasła, które jednak szybko wracają. Wiemy jednak, że nasza akcja ma sens, bo z nietolerancją trzeba walczyć" - powiedziała łódzka dziennikarka Joanna Podolska, pomysłodawczyni akcji.
Zdaniem komendanta łódzkiej straży miejskiej Sławomira Seligi, w 2003 r. strażnicy skierowali przeciwko złapanym na gorącym uczynku wandalom 58 wniosków o ukaranie do sądów grodzkich. W czterech przypadkach sami wymierzyli mandaty. "Dodatkowo nakładamy na właścicieli budynków obowiązek usunięcia napisów" - powiedział Seliga.
Według prokuratora Krzysztofa Kopani z łódzkiej Prokuratury Okręgowej, prawo przewiduje łagodne kary za pisanie na murach obraźliwych haseł. "Maksymalna sankcja to trzy lata pozbawienia wolności. Dodatkowym problemem jest fakt, że trudno schwytać sprawcę na gorącym uczynku, a jeśli się to uda, to najczęściej są to nieletni" - powiedział Kopania.
Być może niedługo administratorzy łódzkich budynków będą zobligowani do szczególnej dbałości o elewacje. "Rada miejska może wydać przepis, który spowoduje, że administracja sama będzie musiała zamalowywać rasistowskie napisy. Oczywiście koszty poniosą mieszkańcy budynków, którzy płacą czynsz. Być może wtedy łodzianie będą bardziej uczuleni na ten problem" - powiedział przewodniczący rady miejskiej Sylwester Pawłowski.
W ubiegłym roku w "Kolorowej Tolerancji" wzięło udział ponad trzy i pół tysiąca osób. Do zamalowywania napisów zużyto tysiąc litrów farby.