PolskaKolonie na dziko

Kolonie na dziko

Wiele placówek kolonijnych działa nielegalnie, wychowawcy są nieprzygotowani, a dzieci i młodzież niedopilnowane.

22.06.2006 | aktual.: 22.06.2006 08:21

Do zorganizowania kolonii wystarczy zarejestrować działalność gospodarczą. Wiele kolonii działa bez rejestracji, rzadko sprawdzani są również wychowawcy kolonijni. Oznacza to, że dzieci mogą znaleźć się w przypadkowym miejscu pod opieką osoby bez uprawnień, nawet karanego lub mającego problemy z alkoholem albo narkotykami.

Bez rejestracji

Rodzice nie zawsze zdają sobie sprawę, że wysyłając dzieci z sympatycznymi opiekunami na atrakcyjne kolonie, mogą powierzyć swoje pociechy nieodpowiednim ludziom. Organizatorzy kolonii powinni zgłaszać je do kuratorium. Jednak wiele wyjazdów i obozów odbywa się bez takiej rejestracji.

Wielu rodziców dla pewności wysyła dzieci jedynie na wyjazdy organizowane przez szkoły. Ci, którzy decydują się na inne placówki, powinni sprawdzić, czy ta, do której jadą dzieci, jest zarejestrowana w kuratorium. Specjaliści zapewniają, że daje to możliwość interwencji w razie jakichkolwiek kłopotów.

Placówki wypoczynkowe dla dzieci i młodzieży powinny być zarejestrowane w kuratorium właściwym dla siedziby placówki wypoczynku – mówi Krzysztof Kłopotowski z mazowieckiego kuratorium oświaty. – Taka rejestracja jest gwarancją bezpieczeństwa dzieci i młodzieży. Kuratorium sprawdza program, kadrę i kwalifikacje wychowawców i – o czym się często zapomina – kartę kwalifikacyjną obiektu – dodaje Krzysztof Kłopotowski.

Moja córka Ania jedzie w tym roku na obóz harcerski. Organizatorzy są już sprawdzeni, bo córka była z nimi na zimowisku. Nie mam żadnych obaw, bo wtedy wszystko się udało, a wychowawcy świetnie poradzili sobie z dziećmi– mówi pani Renata, mama 10-letniej Ani i 7-letniego Olafa. – Nie wysłałabym córki w nieznane miejsce, bo bałabym się, że narażę ją na niestosowne zachowanie wychowawców lub nieodpowiednie i niebezpieczne miejsce – dodaje. Niezarejestrowane, czyli „dzikie” kolonie są trudne do wychwycenia, zdarza się to zazwyczaj przypadkowo, gdy któryś z uczestników czy rodziców zgłasza jakąś nieprawidłowość.

Dzieci bez opieki

Wielu wychowawców i opiekunów zachowuje się nieodpowiedzialnie. Wieczorami zamykają się w swoich domkach lub pokojach, dzieci pozostają praktycznie bez opieki. Wychowawcy w tym czasie piją alkohol. Również pozostawieni bez opieki ich podopieczni piją alkohol, palą papierosy, zdarzają się również narkotyki i kontakty seksualne – opowiada zastępca kierownika kolonii, chcący zachować anonimowość.

Wystarczyło ukończyć kurs, na którym praktycznie niczego konkretnego nie uczą. Maluje się farbkami, rysuje, uczy się zabaw. Nie są podawane żadne wskazówki wychowawcze ani pedagogiczne, nie ma również żadnych przykładów postępowania w konkretnych sytuacjach – mówi Paweł, wychowawca kolonijny. – Na wyjazdach ci, którzy nie mieli uprawnień, wpisywani byli jako animatorzy bądź pomocnicy, a pełnili obowiązki wychowawców – dodaje.

Kursy najczęściej prowadzą studenci ostatnich lat albo absolwenci kierunków pedagogicznych. Organizują je stowarzyszenia, fundacje i biura podróży.

Wychowawcy nie są przygotowani do organizacji atrakcyjnych zajęć, nie umieją zagospodarować dzieciom i młodzieży czasu. Wielu jedzie po znajomości. Traktują taki wyjazd jak urlop, na którym mogą jeszcze zarobić – dodaje Paweł. – To od pracodawcy zależy, czy jako wychowawcę zatrudni nauczyciela, instruktora sportu czy osobę po kursie dla wychowawców. Według rozporządzenia ministra edukacji z 1997 r. osoby po kursie również mogą być opiekunami w placówkach wypoczynkowych – mówi Krzysztof Kłopotowski.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)