Koło fortuny
SLD straciło telewizję publiczną. To dobra wiadomość – kończy się niesławna epoka Roberta Kwiatkowskiego, prezesa ostentacyjnie wysługującego się politykom jednej opcji. Czy TVP zyska niezależność? Z pewnością nie, ale może odzyska chociaż resztki przyzwoitości.
05.02.2004 | aktual.: 05.02.2004 12:50
Wybór Jana Dworaka, związanego z Platformą Obywatelską, świadczy o głębokiej mądrości rady nadzorczej TVP, traktującej nieuchronny upadek SLD w najbliższych wyborach jako przesądzony. Płynne przejęcie władzy nad telewizją publiczną, bez szarpaniny, kulturalnie, to chyba główny przejaw słynnego „odpolityczniania” TVP.
Telewizja i tak jest zależna od polityków, bo jest publiczna, czyli mniej lub bardziej państwowa. Zresztą u nas nawet telewizje prywatne muszą z klasą polityczną żyć w miarę dobrze, bo istnieje KRRiTV, czyli urząd kontrolujący co, ile i komu wolno emitować.
Instytucjonalno-towarzyskie związki publicznych mediów ze światem polityki przetrwają, mogą stać się jedynie bardziej „cywilizowane”. Złośliwi twierdzą, że wybór Dworaka to tylko kolejny obrót koła fortuny, że teraz druga sitwa przejmie telewizję. Może i tak, ale wiele zależy tu od działań w sferze public relations – jak nowy zarząd „sprzeda się” opinii publicznej, na ile wiarygodne będą wysiłki odbudowania wiarygodności stacji.
Nowy prezes już rezygnuje z członkostwa w Platformie Obywatelskiej. Na początek – dobre i to.