Kolejny zwrot w aferze sopockiej
Sąd Rejonowy w Sopocie stwierdził, że dowody przeciwko prezydentowi Jackowi Karnowskiemu wymagają uzupełnienia i zadecydował, że nie rozpocznie procesu przeciwko niemu. Akta sprawy mają wrócić do Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, która prowadziła śledztwo, zakończone w połowie czerwca.
08.07.2010 | aktual.: 08.07.2010 11:05
Trzy tygodnie temu został sporządzony akt oskarżenia przeciwko Jackowi Karnowskiemu. Według prokuratorów Jacek Karnowski złożył korupcyjną propozycję sopockiemu biznesmenowi Sławomirowi Julkemu. Przypomnijmy - Julke nagrał rozmowę z Jackiem Karnowskim w marcu 2008 roku. Wkrótce potem, gdy przekazał nagranie do prokuratury - wybuchła tzw. "afera sopocka". Zdaniem biznesmena i prokuratorów, prezydent Sopotu zażądał podczas tej rozmowy łapówki - dwóch mieszkań, w zamian za przychylność urzędników w "załatwianiu" pozwolenia na rozbudowę jednej z sopockich kamienic.
Jacek Karnowski od początku zaprzeczał, mówiąc, że nagranie jest zmontowane. Prokuratorzy nigdy nie otrzymali ani oryginału nagrania, ani samego dyktafonu. Dysponują tylko kopiami nagrania. We wtorek sąd uznał, że w zebranym przez prokuratorów materiale dowodowym są braki.
- Sąd zwraca się do nas, żebyśmy dołączyli do akt jeden stenogram rozmowy Karnowskiego i Julke. Ma to być opinia biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa. My uważamy, że materiał jest komletny i nie wymaga żadnych uzupełnień - mówi Ireneusz Tomaszewski, prokurator apelacyjny w Gdańsku. - Złożymy zażalenie od tej decyzji sądu.
Według mec. Joanny Grodzickiej, która reprezentuje Jacka Karnowskiego przed sądem, znaczenie wtorkowego postanowienia sądu jest bardziej znaczące. - Sąd uznał, że prokuratorzy zgromadzili niewystarczające dowody na to, żeby oskarżyć prezydenta - powiedziała mecenas.
O komentarz do dzisiejszego postanowienia sądu poprosiliśmy Sławmora Julkego. - Nie mam cienia wątpliwości, że każda kolejna ekspertyza, jeżeli jej wykonanie będzie konieczne, wykaże to samo, co dotychczasowe, czyli wiarygodność nagrań - odpowiedział. - Zgodnie z komunikatem prokuratury sąd nie zakwestionował autentyczności nagrania, a poprosił jedynie o uzupełnienie stenogramu tej rozmowy. To bardzo istotne w kontekście rozpowszechnianych od wielu miesięcy kłamstw Jacka Karnowskiego, jakoby nagranie miało być zmanipulowane. To oczywiste, że gdyby były jakiekolwiek wątpliwości dotyczące autentyczności tej rozmowy, to po pierwsze prokuratorzy nie skierowaliby do sądu aktu oskarżenia, a po drugie to ja, a nie Jacek Karnowski, miałbym postawione w tej sprawie zarzuty.
Swój komentarz zamieścił na blogu Jacek Karnowski: "Mam nadzieję, że po decyzji Sądu o cofnięciu akt, w prokuraturze znajdzie się ktoś, kto ponownie spojrzy na wiarygodność głównego świadka )Sławomira Julke - przyp. aut.) (...) Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto z należytą uwagą pochyli się nad fałszywymi dowodami przekazanymi przez Julke.