PolskaKolejny świadek strzelaniny w Poznaniu

Kolejny świadek strzelaniny w Poznaniu

Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze
przesłuchała kolejnego świadka strzelaniny z udziałem policji w
Poznaniu, w której zginął młody mężczyzna, drugi zaś został ranny.

17.06.2004 20:20

Świadek, to kierowca, który tamtego dnia jechał za samochodami policjantów - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Kazimierz Rubaszewski.

"Mężczyzna był bardzo blisko miejsca zdarzenia, jego samochód stał jako trzeci za samochodami policjantów i roverem 19-latków. Bezpośrednio w czasie wydarzeń z 29 kwietnia telefonował na policję" - powiedział Rubaszewski. Dodał, że na obecnym etapie śledztwa prokuratura nie może zdradzać informacji jakie uzyskała od przesłuchanego mężczyzny. Zaznaczył jedynie, że są one znaczącym materiałem dowodowym.

Kilka tygodni wcześniej prokuratorzy przesłuchali innego z kierowców, który o strzelaninie powiadomił policję z telefonu komórkowego. Jego zeznania nie wniosły wiele do sprawy, ponieważ widział tylko fragment zdarzenia.

20 maja prokuratura dołączyła do materiału dowodowego wyniki badań krwi zabitego jak i rannego w strzelaninie mężczyzny. W krwi zmarłego nie stwierdzono obecności alkoholu. Stwierdzono natomiast, że postrzelony pasażer auta miał w chwili zdarzenia ok. 2,35 promila alkoholu we krwi. W krwi i moczu obu mężczyzn jadących roverem stwierdzono obecność śladowych ilości amfetaminy.

Zespół prokuratorów z Zielonej Góry przesłuchał dotąd kilkunastu świadków zdarzenia, m.in. policjantów uczestniczących w strzelaninie, pokrzywdzonego, a także osoby z firmy znajdującej się w pobliżu miejsca zdarzenia.

W nocy 29 kwietnia policjanci z wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu usiłowali zatrzymać i wylegitymować kierowcę samochodu rover. Podejrzewali, że jadą nim groźni przestępcy. Kiedy dwaj młodzi ludzie nie chcieli się zatrzymać, wystrzelili w kierunku auta ponad 20 pocisków. Kierowca zginął, pasażer został ciężko ranny. Żaden z nich nie był przestępcą, którego chciała zatrzymać policja.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)