Kolejny skandal z udziałem żołnierzy USA - gorszące zdjęcia z Afganistanu
Armia USA stanęła w obliczu kolejnego skandalu z udziałem jej żołnierzy. Dziennik "Los Angeles Times" opublikował szokujące zdjęcia z Afganistanu, na których amerykańscy wojskowi pozują ze szczątkami zamachowców-samobójców.
18.04.2012 | aktual.: 18.04.2012 16:36
Gazeta już wcześniej zapowiedziała, że ujawni gorszące fotografie, które otrzymała od jednego z żołnierzy. Natychmiast zareagował Pentagon apelując do dziennika, by nie publikował zdjęć ze względu na bezpieczeństwo narodowe. Bezzwłocznie oświadczenie wydał również gen. John Allen, dowódca Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie, piętnując postępowanie żołnierzy i podkreślając, że zdjęcia nie są aktualne, ale pochodzą sprzed dwóch lat.
Zobacz również listę wojskowych skandali w Afganistanie
Fotografie przedstawiają żołnierzy z 82 Dywizji Powietrznodesantowej, którzy dla zabawy pozują przy szczątkach zabitych Afgańczyków. Na jednej z nich stoją uśmiechnięci obok afgańskich policjantów, którzy trzymają zwłoki zamachowca-samobójcy, a raczej to, co z niego zostało. Na innej dwóch żołnierzy pokazuje oderwaną rękę zabitego rebelianta z wyśrodkowanym palcem. Na kolejnej Amerykanie pozują przy szczątkach rozszarpanych przez wybuchy ciał. Podobnych zdjęć redakcja "LA Times" otrzymała w sumie 18.
Gdy gazeta pokazała zdjęcia armii, ta wszczęła oficjalne śledztwo. - Pozowanie do zdjęć ze zwłokami poza usankcjonowanymi przypadkami jest naruszeniem armijnych standardów. Takie zachowanie mija się z tym, czego oczekujemy od naszych służb mundurowych w rejonach działania - powiedział dziennikowi George Wright, rzecznik amerykańskich sił lądowych.
Armia USA poinformowała, że większość żołnierzy widniejących na zdjęciach została zidentyfikowana i zostaną wobec nich wyciągnięte stosowne konsekwencje. Zaapelowała jednocześnie do gazety, aby nie publikowała otrzymanych fotografii. Dziennikarze stanęli jednak na stanowisku, że dla dobra publicznego sprawę należy ujawnić.
Żołnierz, który dostarczył "LA Times" skandaliczny materiał, zastrzegł swoją anonimowość. Jak tłumaczył, postanowił ujawnić zdjęcia, ponieważ w jego opinii doprowadziły one do załamania dyscypliny w oddziale, co osłabiło jego bezpieczeństwo. Kierował się nadzieją, że ujawnienie całej sprawy pozwoli uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.
Gazeta zwróciła się do armii z prośbą, aby jej przedstawiciele skontaktowali się z rozpoznanymi żołnierzami, dając im szanse na złożenie oficjalnych wyjaśnień. Wojsko jednak odmówiło, więc dziennikarze sami napisali na Facebooku do siedmiu żołnierzy. Odpisał tylko jeden, nie zgadzając się na komentarz, reszta zignorowała wiadomość od dziennika.
Jest to kolejny skandal z udziałem amerykańskiej armii, który rzuca głęboki cień na wizerunek USA w Afganistanie. W styczniu burzę wywołało nagranie, na którym marines bezczeszczą zwłoki zabitych rebeliantów oddając na nie mocz. W lutym w całym kraju wybuchły gwałtowne zamieszki, gdy na jaw wyszło, że w jednej z amerykańskich baz palono egzemplarze Koranu odebrane zatrzymanym Afgańczykom.
Ostatnim aktem dolewającym oliwy do ognia była masakra dokonana przez sierżanta USA, który z zimną krwią zastrzelił w nocy 17 śpiących cywilów, w tym kobiety i dzieci. Po tym wydarzeniu prezydent Afganistanu Hamid Karzaj zażądał od zachodnich wojsk wycofania się z baz w wioskach i zakończenia nocnych operacji.