Kolejny podejrzany ws. oszustw na szkodę Huty Katowice
42-letni właściciel firmy handlującej złomem
z woj. mazowieckiego jest kolejną osobą podejrzaną o udział w
gangu, działającym na szkodę dawnej Huty Katowice w Dąbrowie
Górniczej. W całej sprawie policjanci i prokuratorzy przedstawili
już zarzuty 27 osobom. Mieli oni narazić hutę na stratę co
najmniej 2,7 mln zł.
Proceder polegał na uznawaniu dostarczanego do zakładu bezwartościowego złomu za surowiec najwyższej jakości. Pracownicy huty przyjmowali za to od handlarzy złomem wysokie łapówki.
42-latek jest już od pewnego czasu w areszcie w związku z innymi przestępstwami, m.in. praniem brudnych pieniędzy. O przedstawieniu mu zarzutów dotyczących huty poinformował w piątek zespół prasowy śląskiej policji.
Jak ustalili policjanci prowadzący sprawę, mężczyzna - podobnie jak inni podejrzani - korumpował tzw. klasyfikatorów, czyli pracowników odpowiedzialnych za określanie gatunku dostarczanego do huty złomu, od którego zależała cena, w jakiej był on skupowany - powiedział Adam Jachimczak z zespołu prasowego śląskiej policji.
Przekupieni pracownicy huty wiedzieli doskonale, kiedy nadchodził transport, który mają przyjąć i zakwalifikować jako towar najwyższej jakości, a co za tym idzie - po najwyższej cenie skupu.
Faktycznie złom był jednak znacznie gorszego sortu, a często wręcz nie nadawał się do przetopu. W wielu przypadkach cienka warstwa metalu była tylko na wierzchu wagonu, a pod nią ziemia i kamienie. Zdarzały się także zgniecione specjalnym urządzeniem metalowe beczki i pojemniki, które wewnątrz - dla podniesienia ciężaru - wypełnione były ziemią - podkreślił Jachimczak.
Za "bezkrytyczne" przyjęcie każdego takiego wagonu klasyfikatorzy dostawali ok. 2 tys. zł, by po skończonej dniówce podzielić łapówki pomiędzy sobą i pracowników swoich brygad.
Jak szacują prowadzący sprawę, od początku swojej działalności w 2000 roku każdy z nich zarobił w ten sposób co najmniej ok. 300 tys. zł. Rekordzista miał wziąć aż trzy razy tyle. Postawione im zarzuty dotyczą nieprawidłowej oceny złomu z co najmniej 350 wagonów i ciężarówek.
Wszyscy podejrzani odpowiedzą za oszustwa, korupcję, pranie brudnych pieniędzy, a niektórzy także za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i poświadczanie nieprawdy w dokumentach.
Spośród 27 podejrzanych sześć osób to nieuczciwi klasyfikatorzy i 11 handlarzy złomem. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono pieniądze, nieruchomości i samochody łącznej wartości około pięciu milionów złotych.
Wartość szkody, którą podejrzani wyrządzili lub usiłowali wyrządzić hucie w wyniku swojej przestępczej działalności, przekracza 2,7 mln zł. Prokuratura zakłada, że w toku dalszego śledztwa kwota ta okaże się znacznie wyższa. Śledztwo toczy się od 2004 roku. Nielegalny proceder trwał od 2000 do 2004 roku. Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia. Sprawa ma charakter rozwojowy, a prowadzący ją policjanci nie wykluczają dalszych zatrzymań.
Nielegalne operacje związane ze złomem to nie pierwsza tego typu afera w dawnej Hucie Katowice, która obecnie jest częścią koncernu hutniczego Mittal Steel Poland. W 2004 roku policja i prokuratura rozpracowały grupę pracowników i ochroniarzy huty, która w latach kradła z zakładu złom - w sumie co najmniej 50 ciężarówek. Gdy nielegalny interes nabrał tempa, przejęli go trzej mężczyźni. Zaczęli oni zastraszać, bić i szantażować złodziei, którzy w końcu sami opowiedzieli o sprawie policji.
Złodzieje zaczynali od wynoszenia co bardziej wartościowego złomu w teczkach. Potem złom, zamiast trafić do pieca, ładowany był na ciężarówki i - dzięki współpracy ochroniarzy - wyjeżdżał za bramę i trafiał do skupu, skąd po jakimś czasie sprzedawany był hutom.