Kolejny odcinek spektaklu "Gliny"
Rosyjski minister spraw wewnętrznych Borys
Gryzłow wypowiedział wojnę wszechwładnej milicji
drogowej, prosząc obywateli, by pomogli w wytaczaniu procesów
skorumpowanym milicjantom.
24.06.2003 | aktual.: 24.06.2003 18:20
"Ile można wytrzymać, patrząc jak na drogach kierowcy są poddawani szantażowi ze strony pracowników GAI?" - pytał szef rosyjskiego MSW.
GAI to rosyjski skrót, oznaczający Państwową Inspekcję Samochodową, czyli drogówkę. Jej członkowie, zwani popularnie gaisznikami, to w oczach większości społeczeństwa symbol największego skorumpowania, a dla kierowców powód do codziennej dawki stresu.
Potrafią wmówić, że złamało się przepisy, wyrazić "wątpliwości" co do autentyczności prawa jazdy, dopatrzyć się braku jakiejś pieczątki albo np. grozić mandatem za to, że samochód jest ich zdaniem brudny. O tym, co są w stanie wymyślić, by wziąć łapówkę, krążą po Rosji dowcipy i anegdoty.
"Gaisznicy" znani są przy tym z bezceremonialnego traktowania kierowców, zwracania się na "ty" i podnoszenia głosu. Nikogo nie dziwi, gdy popularne radio, życząc słuchaczom miłego weekendu, dodaje: "a kierowcom jak najmniej milicji na drogach".
Gryzłow miał we wtorek dla użytkowników dróg krótką radę. "Filmujcie tych renegatów i przysyłajcie kasety do nas, do Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (MSW). My już wiemy, jak użyć tych materiałów" - powiedział minister.
Dzień wcześniej podległe mu służby przeprowadziły inną akcję przeciwko skorumpowanym milicjantom, rozbijając gang, który zatrzymywał ludzi, podrzucał im broń lub narkotyki, a potem brał łapówki za zatuszowanie sprawy.
Część mediów zareagowała na to entuzjastyczne, inne zaś dopatrują się zarówno w poniedziałkowym, jak i wtorkowym posunięciu początku kampanii wyborczej przed grudniowymi wyborami parlamentarnymi. Minister Gryzłow przewodniczy prokremlowskiej partii Jedna Rosja.
"Kolejny odcinek spektaklu Gliny
trwa" - ironizuje radio "Echo Moskwy".
Poprzednią próbę poskromienia drogówki podjęto w marcu, gdy szef moskiewskiej milicji zakazał gaisznikom rutynowych kontroli, zezwalając im jedynie na zatrzymywanie kierowców, którzy złamali przepisy drogowe. Zakaz ten nie był jednak nigdy respektowany.