Kolejny mim z Rynku Głównego w Krakowie stanął przed sądem
Przed krakowskim sądem stanął mim występujący na Rynku Głównym w Krakowie w kostiumie "śmierci". Marcin Kozera nie przyjął dwóch mandatów od Straży Miejskiej za występy bez pozwolenia i z tego powodu stanął jako obwiniony przed sądem.
21.11.2013 | aktual.: 21.11.2013 18:02
Przed tym samym sądem w podobnej sprawie toczy się już proces innego krakowskiego mima Rafała Śpiewaka, występującego w rejonie Bazyliki Mariackiej w kostiumie "diabła".
Z powodu dwóch skarg, które wpłynęły do krakowskiego magistratu, że "śmierć" i "diabeł" straszą dzieci i nie powinny występować przed Bazyliką Mariacką, miasto nie udzieliło im zgody na występy, a Straż Miejska ukarała mandatami. Obaj ich nie przyjęli.
Jak zeznawali w czwartek funkcjonariusze Straży Miejskiej przed sądem, ich interwencja spowodowała liczne wyrazy poparcia ze strony przechodniów i turystów na Rynku dla kontrolowanej "śmierci".
Marcin Kozera mówił przed sądem, że jego postać generalnie ma charakter komediowy i stanowi kreację artystyczną. - Podoba mi się ta postać, nie wyraża żadnej ideologii, np. satanistycznej, nie jestem związany z żadnym ruchem ideologicznym - wyjaśniał. Mówił też, że jego kreacja spotkała się z akceptacją widowni; ludzie podchodzili do stojącej nieruchomo na postumencie "śmierci" i robili sobie z nią zdjęcia.
Kozera otrzymał w kwietniu pozytywną opinię komisji weryfikującej i miasto wydało pozwolenie na miesiąc, ale w czerwcu odmówiło wydania takiego pozwolenia z powodu "negatywnego odbioru społecznego". Zasugerowano, by razem z "diabłem" dostarczyli dowody pozytywnego odbioru i poparcia, np. w postaci podpisów. Inny artysta, także występujący jako "śmierć", podpisy takie dostarczył i pozwolenie otrzymał.
Jak wyjaśnił przesłuchany jako świadek urzędnik z wydziału spraw administracyjnych, pozytywna opinia komisji na temat kreacji artysty nie przesądza o tym, czy pozwolenie zostanie wydane. Ostateczną i samodzielną decyzję podejmuje bowiem dyrektor wydziału. W przypadku "śmierci" i "diabła" po skargach odmówił, sugerując, by dostarczyli dowody pozytywnej oceny swoich kreacji.
Z zeznań urzędnika wynikało również, że zainteresowani nie mogą się odwołać od tej decyzji na drodze administracyjnej, ponieważ procedura nie przewiduje trybu odwoławczego. Mogą jedynie napisać pismo do sekretarza Miasta Krakowa lub prezydenta Krakowa. Ci udzielą odpowiedzi; jeżeli uznają, że decyzja powinna być inna, kolejny złożony do magistratu wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie.
Jak podnosił podczas rozprawy obrońca zarówno "śmierci", jak i "diabła", mec. Leszek Wojtasik, w przepisach dotyczących parku kulturowego nie ma wymogów dotyczących dowodów poparcia społecznego. Wskazywał także, że przepisy nie dają możliwości odwołania się od decyzji odmownej.
- Chciałbym doprowadzić do weryfikacji i zmiany przepisów o parku kulturowym, ponieważ jak widać już na tym etapie obu spraw, są one niespójne, sprzeczne z ogólnie obowiązującymi normami w państwie prawa, chociażby dlatego, że nie ma trybu odwoławczego zarówno od decyzji zespołu weryfikującego stronę artystyczną, jak i uznaniowej decyzji organu miasta. Tak być nie powinno - powiedział mec. Wojtasik.
W ścisłym centrum Krakowa obowiązuje uchwała o parku kulturowym. Zgodnie z nią, aby występować na Rynku Głównym trzeba mieć zgodę specjalnej komisji. Urzędnicy oceniają walory artystyczne i decydują, czy dana osoba może występować na terenie Starego Miasta.
Obecnie Marcin Kozera znowu występuje na Rynku: w sierpniu ponownie zawarto z nim umowę na występy w kostiumach "żołnierza napoleońskiego" i "szarego mima". Ta ostatnia kreacja opiera się na zmodyfikowanym kostiumie "śmierci".