Kolejny granat w urzędzie pocztowym
To już trzecia taka akcja w Gdyni w ciągu pięciu ostatnich dni! Wczoraj na poczcie obok dworca PKP Gdynia Główna Osobowa znów odkryto granat. Przeprowadzona przez antyterrorystów akcja była niemal kopią tych z 11 i 13 stycznia. Z tą różnicą, że w ubiegły piątek, zamiast granatu, znaleziono pocisk moździerzowy.
17.01.2006 | aktual.: 17.01.2006 08:47
Około godziny 14.30 celnicy, prześwietlający urządzeniem rentgenowskim zawartość przesyłki listowej, na ekranie monitora zobaczyli przedmiot przypominający granat wojskowy. Powiadomili niezwłocznie policję - mówi Jolanta Twardowska, rzecznik Izby Celnej w Gdyni. Wszystkie trzy przesyłki były wysłane z Torunia przez tę samą osobę na trzy różne adresy w Stanach Zjednoczonych. Granat znajdował się w tzw. przesyłce listowej. W przeciwieństwie do procedury obowiązującej przy wysyłaniu paczki, osoba nadająca przesyłkę listową (do 2 kg) nie ma obowiązku ujawnienia w deklaracji jej zawartości. Tak było również i tym razem.
- Saperzy cały czas ustalają, czy w zabezpieczonej przez nich przesyłce była atrapa czy prawdziwy granat. Trwają czynności śledcze - mówi Dariusz Kaszubowski, rzecznik gdyńskiej policji. W poprzednim granacie i pocisku moździerzowym ładunku wybuchowego nie było. - Znamy nazwisko podejrzanego o wysyłanie przesyłek. To Jarosław Ł., 32-letni mieszkaniec toruńskiej dzielnicy Rubinkowo - mówi nadkom. Lilianna Kruś - Kwiatkowska, rzecznik toruńskiej policji. - Policja przeszukała mieszkanie podejrzanego. Zabezpieczono tam kilkanaście atrap podobnych do tych, jakie zostały odnalezione na gdyńskiej poczcie.
Poniedziałkowa przesyłka została nadana najprawdopodobniej w tym samym czasie co poprzednia. Tym razem jednak sprawca wysłał ją z innego urzędu pocztowego. Niestety, Jarosław. Ł. tuż po nadaniu przesyłek wyjechał poza granice kraju. Trwają czynności wyjaśniające. Sprawcy, jeśli zostanie zatrzymany, grozi kara grzywny do 5 tys. zł oraz, jeżeli sąd tak zdecyduje, pokryje on również część kosztów związanych z akcją.