Kolejny dzień starć w Palestynie - 66 osób rannych
W niedzielę, jedenastym dniu rozruchów, co najmniej 66 Palestyńczyków odniosło rany, gdy izraelska policja otworzyła ogień do demonstrantów w Ramallah, Nablusie i Wschodniej Jerozolimie, ostrzeliwując ich amunicją małokalibrową i gumową.
Palestyńscy liderzy próbują powstrzymać eskalację. Starają się nie dopuścić do tego, aby powtórzyła się druga intifada z 2000 roku, krwawo stłumiona przez armię izraelską. Tak zagraniczni obserwatorzy w Izraelu komentują ich najnowsze apele do społeczeństwa o powstrzymanie się od użycia broni.
Izrael oświadczył, że udaremnił próbę zamachu bombowego podjętą przez Palestynkę na Zachodnim Brzegu. Kobieta, zatrzymana przez patrol izraelskiej policji, zginęła, detonując bombę w swym samochodzie. Premier Benjamin Netanjahu ogłosił wkrótce potem, że powołuje z rezerwy 16 kompanii straży granicznej w sile 1600 ludzi.
Od 1 października w zajściach zginęło z rąk izraelskiego wojska i policji 23 Palestyńczyków, wśród nich siedmioro nieletnich. Palestyńczycy dokonali w Jerozolimie i innych miejscach kilku ataków na izraelskich cywilów i policjantów. Od ran zadanych nożem zginęły cztery osoby.
"Fala terroryzmu"
Izraelski premier, oceniając sytuację, powiedział : "Mamy do czynienia z falą terroryzmu". Jego rząd przyjął jednomyślnie projekt ustawy zaostrzającej do czterech lat więzienia kary dla nieletnich za ataki z użyciem kamieni i butelek z płynem zapalającym. Dodatkowo winni i ich rodzice będą skazywani na kary pieniężne - głosi komunikat biura szefa rządu izraelskiego.
W sobotę wieczorem Izrael, wbrew przewidywaniom niektórych zagranicznych obserwatorów, iż będzie się starał unikać bezpośrednich represji wojskowych, aby nie rozkręcać spirali przemocy, dokonał ataku powietrznego na Strefę Gazy. W ruinach zniszczonego domu, z okolic którego wystrzelono rakietę przeciwko terytorium Izraela, zginęła 30-letnia Palestynka w ciąży i jej dwuletnia córka. Palestyńska rakieta nie wyrządziła szkód.
"Militarna eskalacja"
Palestyński prezydent Mahmud Abbas przestrzega przed "militarną eskalacją" palestyńskich protestów. Były one pierwotnie reakcją Palestyńczyków na zarządzenie izraelskich władz, które podczas niedawnych żydowskich świąt religijnych ograniczyły muzułmanom dostęp do jednego z ich najważniejszych miejsc kultu - meczetu Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie.
Prezydent Abbas polecił palestyńskiej policji, aby "podjęła niezbędne środki" w celu niedopuszczenia do stosowania przemocy przez palestyńskich mieszkańców Zachodniego Brzegu i Wschodniej Jerozolimy.
Koordynator narad trzynastu palestyńskich ruchów politycznych, którzy spotykają się co tydzień w siedzibie władz Autonomii Palestyńskiej w Ramallah, Esam Bakr, oświadczył korespondentowi AFP, że wszystkie te ruchy zajmują takie samo stanowisko.
Tymczasem przedstawiciele Hamasu rządzącego w Strefie Gazy, odkąd na granicy z Izraelem zginęło od izraelskich kul dziewięciu młodych palestyńskich demonstrantów deklarują, że w Strefie trwa intifada. Zapewniają jednak w rozmowach z dziennikarzami, że "nie są zainteresowani jej eskalacją".
Działacze drugiej palestyńskiej organizacji islamistycznej, Islamskiego Dżihadu, na filmie wideo, który rozpowszechniają, wzywają swych zwolenników do podejmowania samobójczych ataków przeciwko Izraelczykom.
Jest bardzo prawdopodobne, że to Islamski Dżihad ponosi odpowiedzialność za kilka podjętych w ostatnich dniach ataków z nożem w ręku przeciwko cywilnym Izraelczykom i policjantom.