Kolejny dzień procesu ws zabójstwa w Kredyt Banku
Przed warszawskim Sądem Okręgowym w piątek składał zeznanie Krzysztof M., ochroniarz z Kredyt Banku, oskarżony o poczwórne zabójstwo i napad na warszawską filię banku w marcu ubiegłego roku. Sąd przesłuchał go w obecności biegłych psychiatrów i psychologów.
Krzysztof M. przyznał się tylko do zorganizowania napadu. Niespodziewanie oskarżył jedną z ofiar, strażnika Stanisława Wóltańskiego, o to, że początkowo był w zmowie z napastnikami.
W ocenie prokuratora oskarżenie nieżyjącej ofiary zamachu, to linia obrony Krzysztofa M., nie zasługująca na wiarę. W śledztwie oskarżony nie wspominał o rzekomym współudziale w napadzie Wóltańskiego.
Oskarżony przyznał, że to on zorganizował napad na filię banku, w którym pracował i że wciągnął w to współoskarżonych. Jednak - jak to określił - nie kazał współoskarżonemu Grzegorzowi Sz. strzelać. Stwierdził wręcz, że planowny był napad rabunkowy bez użycia broni i bez ofiar, ale doszło do komplikacji.
Według Krzysztofa M., wstepny plan zakładał związanie jego kolegi, ochroniarza Stanisława Wóltańskiego i trzech kasjerek. Oskarżony twierdzi, że Wóltański miał udawać ofiarę napadu. Jednak w dniu napadu Wóltański miał się jakoby wycofać z udziału. Został zastrzelony przez Grzegorza Sz, gdyż inaczej mógłby ich wydać.
Oskarżony ochroniarz twierdzi, że był zaskoczony, iż Grzegorz Sz. zastrzelił jego kolegę. Nie umiał jednak wytłumaczyć, dlaczego on i współoskarżeni zabrali ze sobą broń, ani też dlaczego nie mieli kominiarek, skoro nie zamierzali nikogo zabić.
Odpowiadając na pytania prokuratura, przyznał, że mógł uprzedzić wchodzące do banku kasjerki, aby uciekły i sam uciec, ale tego nie zrobił. Mimo iż wiedział, że kobiety - jego koleżanki z pracy - zginą, gdyż przyszły do banku po zabójstwie Wóltańskiego.
W poniedziałek, w kolejnym dniu procesu, sąd obejrzy taśmy z wizji lokalnej Krzysztofa M.
3 marca 2001 roku w warszawskiej filii Kredyt Banku zastrzelono trzy kasjerki i strażnika banku. Skradziono około 100 tys. zł. Główny oskarżony - Grzegorz Sz. - przyznał się, że to on zastrzelił wszystkie ofiary. Drugi oskarżony - Marek R., który według oskarżenia miał przyczynić się do zabicia kasjerek, przyznał się do udziału w napadzie, ale zaprzeczył, że były plany użycia w nim broni.
W czwartek Kamila M., dziewczyna jednego z oskarżonych o udział w zabójstwie zeznała, że o zbrodni wiedziała już dzień po niej. Przyznała się do niepowiadomienia o zbrodni, paserstwa i zacierania śladów.
Sąd przesłuchał też ojca Kamili M., oskarżonego o paserstwo - miał przechowywać skradzione dewizy, z pełną świadomością skąd pochodzą. Andrzej M. przyznał się do przechowywania pieniędzy, ale stwierdził, że nie wiedział o tym, iż pochodzą one z napadu na Kredyt Bank. Bank odzyskał wszystkie dewizy, Andrzej M. wydał je policji. Przed sądem odpowiada z wolnej stopy.
Na poprzednich rozprawach główny oskarżony Grzegorz Sz. przyznał się do tego, że zastrzelił strażnika i trzy kasjerki w banku.
Grzegorzowi Sz., Markowi R., Krzysztofowi M. grozi dożywocie. (mk)