Kolejny błąd lekarski w Człuchowie?
52-letnia mieszkanka Chojnic chce skarżyć szpital w Człuchowie i ordynatora tamtejszego Oddziału Ginekologiczno-Położniczego. Jej zdaniem, przez zaniedbania podczas operacji w 2004 roku, rok później zachorowała na złośliwy nowotwór. Tymczasem niespełna miesiąc temu na tym oddziale zmarła dwa dni po porodzie młoda mama.
Skoro w wypisie ze szpitala w Człuchowie ordynator pisze, że została mi amputowana macica z przydatkami, to jakim cudem złośliwy rak rozwinął się na jajniku? Przecież tego jajnika w ogóle nie powinno tam być - mówi zrozpaczona i zniszczona przez chorobę kobieta. Raka lewego jajnika z przerzutami rozpoznali u niej lekarze z lecznicy w Chojnicach. Kobieta jest już po operacji i kilku chemioterapiach.
Medycy z Człuchowa oddali mi wrak kobiety - mówi mąż mieszkanki Chojnic. Nie może być tak, że idzie się do lekarza z nadzieją, że pomoże, a potem okazuje się, że przez jego niedbałość można umrzeć - dodaje.
Abdullah Shah, ordynator, który przeprowadził operację twierdzi, że nigdy wcześniej nie popełnił błędu w sztuce lekarskiej.Nie wiem jak to się mogło stać - mówi Shah. Nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło. W sądzie wszystko się wyjaśni - tłumaczy.
Jolanta Wolińska, dyrektorka człuchowskiego szpitala współczuje mieszkance Chojnic stwierdzajac, że takie sytuacje są jednak wpisane w ryzyko wykonywania zawodu lekarza.
Tymczasem niespełna miesiąc temu na człuchowskim oddziale ginekologiczno-położniczym zmarła dwa dni po porodzie młoda mama. Śledztwo prowadzi człuchowska prokuratura.