Kolejni członkowie Samoobrony: płaciliśmy "haracz"
Kolejni działacze
Samoobrony potwierdzają: kto nie płacił Samoobronie składki,
groził mu wylot z urzędniczej posady - pisze "Gazeta Wyborcza". Andrzej Lepper i Janusz Maksymiuk twierdzili na poniedziałkowej konferencji, że składki były dobrowolne.
29.05.2007 | aktual.: 29.05.2007 05:12
W poniedziałek "Gazeta" napisała, że byli działacze Samoobrony i urzędnicy, w zamian za stanowiska z nadania Samoobrony w administracji rządowej i samorządowej musieli płacić 5 do 7% swojej pensji brutto. Pieniądze zasilały konto związku zawodowego Samoobrony. Dariusz Rohde, bezpartyjny b. szef KRUS, i Alfred Budner, b. poseł Samoobrony, nazwali to "haraczem".
Do redakcji "Gazety" kolejni działacze Samoobrony. Leszek Bandurek jest czynnym członkiem partii Leppera i dzięki niej był wicedyrektorem Urzędu Pracy w Łodzi. Jak twierdzi, co miesiąc płacił blisko 300 zł na konto związku Samoobrony. Przyznał, ze "była obawa, że jak się nie płaci, to można stracić stanowisko".
Bandurek ujawnił również, że podpisał zobowiązanie płacenia składki "na przyszłość". To oznacza, że jeśli dostanę kiedyś pracę dzięki Samoobronie, to również będę płacił - mówi. (PAP)