Kolejne zatrzymania ws. afery korupcyjnej w Łodzi
Funkcjonariusze CBA zatrzymali w Łodzi dwóch pracowników Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) i byłego pracownika tej instytucji. Sprawa ma związek z korupcją i wyłudzeniem środków unijnych - powiedział rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. To kolejne zatrzymania w sprawie, w której zarzuty postawiono już 44 osobom.
Cała trójka w latach 2005-2006 wizytowała inwestycje zrealizowane za środki przyznawane przez Agencję. To od ich decyzji zależało, czy kontrolowane przedsięwzięcia otrzymają dofinansowanie w ramach unijnego programu SAPARD - tłumaczył rzecznik CBA.
Według CBA, większość inwestycji nie została jednak zrealizowana, a koszty wykazane w rozliczeniach znacznie zawyżono. - Mimo tego wizytatorzy z ARiMR podpisali się pod raportami stwierdzającymi ich wykonanie. Środki unijne przyznane na podstawie fikcyjnych kontroli wynoszą ponad 3 mln zł - powiedział Dobrzyński.
Zatrzymani usłyszeli zarzuty niedopełnienia obowiązków, poświadczenia nieprawdy oraz przyjęcia korzyści majątkowej. Prokurator zastosował wobec nich poręczenie majątkowe i dozór policyjny. Grozi im kara do ośmiu lat więzienia.
Na początku maja pięć osób usłyszało zarzuty w związku ze śledztwem dotyczącym wyłudzenia co najmniej 5 mln zł unijnych dotacji przez stowarzyszenia działające na terenie gminy Sokolniki (Łódzkie). Prokuratura Okręgowa w Sieradzu przedstawiła im zarzuty oszustwa związanego z wyłudzeniem środków finansowych pochodzących m.in. z funduszy unijnych, poświadczenia nieprawdy w dokumentach związanych z realizacją inwestycji, niegospodarności oraz zakłócaniem toku przetargów publicznych.
Zarzuty usłyszał m.in. wójt Sokolnik Krzysztof R., sekretarz gminy Jolanta U. oraz były dyrektor łódzkiej ARiMR, a w przeszłości także wicewojewoda sieradzki Jacek B. Prokuratura przedstawiła im zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i oszustwa.
Według śledczych, podejrzani stworzyli siatkę fikcyjnych stowarzyszeń, w większości klubów sportowych i wyłudzili co najmniej 5 mln zł z funduszu SAPARD. W wielu przypadkach stowarzyszenia nie posiadały siedziby i nie były wpisane do KRS i nie miały prawa ubiegać się o dotacje.
Podstawieni prezesi "stowarzyszeń" jedynie je firmowali i podpisywali odpowiednie dokumenty, umożliwiające wyłudzenie dotacji. W rzeczywistości - według prokuratury - zarządzała wszystkim trójka zatrzymanych osób i to do ich kieszeni trafiały wyłudzone pieniądze. Grożą im kary do 10 lat więzienia.