Kolejne przekręty w katolickim radiu?
Policja znów wkroczyła do siedziby katolickiego Radia Victoria w Łowiczu. Śledczy sprawdzają, czy doszło tam do wyłudzenia wielotysięcznych dotacji.
07.10.2010 | aktual.: 07.10.2010 10:27
Śledczy zabezpieczyli komputer głównej księgowej Elżbiety Ł., która już wcześniej przyznała się do sfałszowania 125 dokumentów, na podstawie których łowicka rozgłośnia radiowa i działająca przy niej agencja reklamowa Victoria otrzymały ponad 260 tysięcy złotych dotacji. Teraz śledczy sprawdzają, czy doszło do wyłudzenia tych pieniędzy.
- 20 września podjęliśmy umorzone wcześniej śledztwo w sprawie wyłudzenia pieniędzy od podmiotów zewnętrznych dotujących realizowane działania przez Radio Victoria i Agencję Reklamową Victoria - informuje Elżbieta Golis, zastępca prokuratora rejonowego w Łowiczu. - Wznowienie nastąpiło po tym, jak pojawiły się nowe okoliczności.
Śledczy nie chcą zdradzać, o co chodzi, ale można się domyślać, że sprawdzane będą wątki śledztwa, które nie znalazły się w akcie oskarżenia przeciwko Elżbiecie Ł. Kobieta od kilku dni nie jest już główną księgową w rozgłośni.
Sprawa rozpoczęła się na początku ubiegłego roku, gdy Barbara K., była sprzątaczka z Radia Victoria, powiadomiła organy ścigania, że ktoś podrobił jej podpisy na dokumentach związanych z jej zatrudnieniem.
Śledczy pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Łowiczu przeszukali wtedy siedzibę radia. Znaleźli 125 dokumentów podrobionych przez Elżbietę Ł. Główna księgowa podpisywała się na umowach wykonawców, zleceniobiorców i pracowników radia oraz działającej przy nim agencji reklamowej, a także na rachunkach. Sfałszowała podpisy 19 osób.
Na podstawie podrobionej dokumentacji dyrektor rozgłośni z Łowicza ks. Piotr S. uzyskał dla niej i dla agencji reklamowej dotacje w łącznej wysokości 266 675 zł. Stało się tak na podstawie sprawozdań, które złożył z realizacji dwóch projektów realizowanych w Łowiczu. Pieniądze pochodziły z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i stołecznego funduszu ochrony środowiska.
Elżbieta Ł. przyznała się do winy, którą w całości wzięła na siebie. Jej proces rozpocznie się w listopadzie.
Śledczy uznali, że nie ma dowodów na to, że ksiądz dyrektor wiedział o przekrętach podwładnej. On sam twierdzi, że nie miał pojęcia o jej fałszerstwach. Pod koniec sierpnia Barbara K. przed sądem przypomniała jednak o tym, że ks. Piotr dwa razy kazał jej podpisać odbiór cennej nagrody, której nigdy nie otrzymała.
Śledczy sprawdzą też, czy nie było nieprawidłowości w dotowanych projektach, które radio realizowało w latach 2009-2010.
Mimo wielu prób nie udało nam się skontaktować z księdzem dyrektorem, który od 2 do 7 października przebywa na urlopie wypoczynkowym.