Kolejne kobiety mówią: Łyżwiński molestował
Zgłaszają się kolejne poszkodowane kobiety w seks-aferze w Samoobronie mówi Marcin Kącki - dziennikarz "Gazety Wyborczej" w Poznaniu, autor artykułu "Praca za seks". Jego zdaniem uwiarygodnia je to, że się nie znają. Wszystkie potwierdzają jednak słowa Anety Krawczyk. Tymczasem kolejne osoby są przesłuchiwane przez łódzką prokuraturę w sprawie seksafery. Na przesłuchanie przyjechał były szef łódzkiej Samoobrony Zbigniew Łuczak.
Dotychczas w sprawie zeznawał, między innymi, poseł Stanisław Łyżwiński i oskarżająca go o molestowanie Aneta Krawczyk.
Poza tym zeznawała również Magdalena Jędrzejczak - obecna asystentka posła Stanisława Łyżwińskiego.
Rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania potwierdził, że wyniki badań DNA posła Łyżwińskiego i Anety Krawczyk, które zlecili prokuratorzy, będą znane w poniedziałek. Zdaniem specjalistów genetyków, badania DNA pozwalają ze stuprocentową dokładnością wykluczyć ojcostwo i w 99% je potwierdzić.
Zdaniem Marcin Kąckiego, bez względu na wyniki badań DNA posła Stanisława Łyżwińskiego, prokurator i tak postawi mu zarzuty. Kącki powiedział, że w tej chwili już trzy inne kobiety potwierdziły, że były molestowane przez posła Samoobrony. Zdaniem dziennikarza Gazety Wyborczej stawia to Łyżwińskiego w bardzo trudnej sytuacji. Kącki podkreślił bowiem, że kobiety, które zgłosiły się w ciągu ostatnich dni nie znają się wzajemnie, co bardzo uwiarygodni ich zeznania.
Marcin Kącki pytany o to, czy nie miał wątpliwości pisząc o tej sprawie odpowiedział, że - jako dziennikarz - zawsze ma wątpliwości. Gdybyśmy podejrzewali, że w tej sprawie ktoś chce rozegrać swoją "partyjkę", to byśmy tego artykułu nie opublikowali - zaznaczył. Dodał, że już przed publikacją znał wszystkie szczegóły sprawy, których jednak nie ujawnił na prośbę Anety Krawczyk.