PolskaKolejne kłamstwo posła Gruszki

Kolejne kłamstwo posła Gruszki

Poseł Józef Gruszka notorycznie mija się z
prawdą: kłamie, gdy mówi o dacie pozyskania informacji na temat
aresztowania jego asystenta, kłamie, gdy mówi, że tylko rok z nim
współpracował. "Dziennik Zachodni" przyłapał go na jeszcze
jednym kłamstwie: nieprawdziwe były zapewnienia Gruszki o tym, że
nic nie wie na temat firmy "Agrotekoma", która jest winna
pieniądze spółce z Tarnowskich Gór.

W czwartek "DZ" opisał perypetie firmy "Pragma-Inkaso" z Tarnowskich Gór, która bezskutecznie próbuje odzyskać pieniądze od łódzkiej "Agrotekomy". Gdy w kwietniu ubiegłego roku windykatorzy "Pragmy-Inkaso" pofatygowali się do Łodzi, by porozmawiać z dłużnikiem, obok Romualda Srokowskiego (szefa "Agrotekomy"), zobaczyli Józefa Gruszkę.

Poseł przedstawił się i zapewnił, że jego szerokie kontakty na Ukrainie (skąd pieniędzy nie mogła wyciągnąć "Agrotekoma", dlatego nie była w stanie opłacić "Pragmy-Inkaso") pozwolą na szybkie znalezienie kasy. Dał do zrozumienia, że wiele może, i wręczył gościom swoje wizytówki. Dlaczego Gruszka wykorzystał autorytet posła do obrony spółki, która od roku nie spłaca długów?

"DZ" chciał z nim o tym porozmawiać, jednak uciął dyskusję słowami: Pierwszy raz na uszy słyszę taką nazwę (czyli "Agrotekoma" - przyp. red.). Nie mam nic wspólnego.

"DZ" zadzwonił też do Romualda Srokowskiego, a ten stwierdził, że od dawna świetnie zna Gruszkę ("jeszcze z czasów, gdy pracował w branży") i że rzeczywiście on był wtedy na spotkaniu z pracownikami "Pragmy Inkaso". Srokowski tłumaczył, że poseł czekał na pociąg, więc wpadł do niego.

Czyżby to był przypadek? Nasze spotkanie z szefem "Agrotekomy" było dawno ustalone. Nasze wrażenie było oczywiste: autorytet posła miał nas onieśmielić - mówi Piotr Drzewiecki z "Pragmy Inkaso" i dodaje: Nie bez znaczenia dla nas jest finał tej sprawy. Mija rok, a pieniędzy nie ma.

To człowiek absolutnie zacny i uczciwy, jednak ostatecznie nic mi nie załatwił - przyznaje Srokowski. Po pierwszej publikacji "DZ" w tej sprawie (w czwartek) temat podjęły inne media. W piątek Gruszka przypomniał sobie nagle o firmie "Agrotekoma" Ś-w rozmowie z Jadwigą Stiborską z Radia Katowice. Powiedział: Świadkiem takiej rozmowy byłem.

W piątek stało się jasne, że poseł Gruszka nie mówi prawdy o dacie pozyskania informacji o aresztowaniu swojego asystenta Marcina T. Udawał zaskoczonego, gdy w środę dziennikarze pytali go o asystenta, tymczasem już od dawna wiedział o sprawie - od matki Marcina T.

Podobnie ze sprawą współpracy z tym asystentem - Gruszka mówił, że ich kontakty nie były bliskie. Tymczasem ustalono, że Marcin T. dosyć często odwiedzał posła w Sejmie. A w "Pragmie-Inkaso" do dzisiaj mają wizytówkę, którą poseł Gruszka zostawił tam podczas spotkania w kwietniu 2004 r. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)