Kolejna ofiara zabójczej bakterii; "To stan chaosu"
Zmarła 11 ofiara groźnej bakterii EHEC - 91-letnia kobieta z Nadrenii Północnej-Westfalii. Media alarmują, że epidemia się rozprzestrzenia. Szpitale zakaźne zostały postawione w stan najwyższej gotowości. Szef hamburskiej kliniki Eppendorf, nie kryje, że sytuacja jest poważna, ilość osób zainfekowanych rośnie, a bilans śmiertelnych ofiar zabójczej bakterii może być dużo wyższy niż dotychczas. Poprawił się stan zdrowia Polki, zarażonej EHEC. Kobieta trafiła na oddział intensywnej opieki, jednak po południu lekarze poinformowali, iż pacjentka czuje się już lepiej.
W Polsce odnotowano jak dotąd tylko jeden przypadek infekcji - w Szczecinie. Chora jest kobieta, która zainfekowała się podczas pobytu w Niemczech. Początkowo jej stan określano jako poważny, ale stabilny, jednak w poniedziałek rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie Renata Opiela poinformowała, że stan pacjentki pogorszył się i jest określany jako ciężki. Kobietę przeniesiono na oddział intensywnej opieki medycznej. - Lekarze nie wykluczają, że konieczny będzie przeszczep nerki, pogłębiły się, bowiem objawy niewydolności nerek - dodała rzeczniczka.
Po południu jednak stan pacjentki poprawił się. Informację podał rzecznik szczecińskiego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, Piotr Baranowski, powołując się na dyżurnego anestezjologa. Piotr Baranowski wyjaśnił, że po dwukrotnym oczyszczeniu krwi kobieta czuje się lepiej, jej stan jest stabilny.
Frank-Ulrich Montgomery, wiceszef niemieckiej Izby Lekarskiej, zaapelował w telewizji n-tv, by nie wzbudzać paniki, ponieważ sytuacja jest pod kontrolą. Przyznał jednak, że sytuacja jest poważna, ale nie tragiczna. Mimo to w Berlinie zwołano specjalne spotkanie, w którym uczestniczyć będą przedstawiciele rządu, krajów związkowych oraz służb medycznych i sanitarnych.
Podstępna bakteria
- Jesteśmy w stanie chaosu, nad którym jeszcze, jako tako panujemy - powiedział tymczasem dziennikowi "Bild" dr Karl Wagner, szef nefrologii jednego ze szpitali w Hamburgu. - Bakteria jest bardzo podstępna. Potrafi wywołać infekcję, która rozwija się powoli, kilka dni, ale mamy też przypadki, kiedy to pacjent rano jest zupełnie zdrowy a już wieczorem musi być hospitalizowany - powiedział dr Wagner.
- Pracujemy 24 godziny na dobę. Karetki jeżdżą non stop. Oddział dializ jest cały zajęty - powiedział "Bildowi" Oliver Grieve rzecznik Kliniki Uniwersyteckiej w Kiel. Tak jest we wszystkich klinikach i szpitalach na północy Niemiec. - Ta bakteria jest bardzo podstępna. Mamy młodych, dotychczas absolutnie zdrowych pacjentów, którzy teraz są w stanie krytycznym - powiedział Grieve, dodając, że infekcja atakuje nie tylko nerki, ale i mózg, powodując drgawki epileptyczne.
Już 10 osób zmarło w Niemczech w wyniku infekcji bakterią EHEC - cztery osoby w ostatni weekend. Najkrytyczniejsza sytuacja jest na północy kraju, gdzie jest najwięcej chorych. W samym Hamburgu 467 osób trafiło do szpitali z objawami infekcji. Około 80 osób jest w stanie krytycznym. Szef hamburskiej Kliniki Uniwersyteckiej Eppendorf, Jorg Debatin otwarcie mówi, że ofiar śmiertelnych będzie więcej a sytuacja jest niezwykle poważa. Jego zdaniem epidemia się rozszerza.
Myjcie ręce i zrezygnujcie z surowych warzyw
Instytut Roberta Kocha w Berlinie, który zajmuje się chorobami zakaźnymi, wydał specjalne zalecenia jak chronić się przed EHEC. Przede wszystkim należy często myć ręce, zwłaszcza przed przystąpieniem do przygotowywania potraw. Jedzenie powinno być poddane obróbce termicznej - przynajmniej przez 10 minut, w przynajmniej 70 stopniach C. Taka temperatura zabija bakterie EHEC. Warzywa i owoce powinny być dobrze umyte. Łatwo psujące się produkty spożywcze należy bezwzględnie przechowywać w lodówce. Instytut zaleca też, na wszelki wypadek, powstrzymać się od jedzenia ogórków, sałaty i pomidorów - póki nie minie epidemia - podał tygodnik "Der Spiegel".
Tymczasem, po 10 dniach od wybuchu epidemii, nadal nie ustalono źródła infekcji. Wiadomo jedynie, że zainfekowane EHEC warzywa przeszły przez rynek hurtowy w Hamburgu i prawdopodobnie pochodzą z Hiszpanii. Jednak bakterię znaleziono też na warzywach sprzedawanych w sąsiednim landzie - Meklemburgii-Pomorzu Przednim, który graniczy z Polską. Służby sanitarne ostrzegają, że "źródło infekcji jest nadal aktywne".
(ula)