PolskaKolejki po kalesony i pałatki z wojskowego demobilu

Kolejki po kalesony i pałatki z wojskowego demobilu

Tłum ludzi szturmuje otwarty po inwentaryzacji sklep z rzeczami z demobilu przy ul. Rakowickiej 22 w Krakowie. Zakupy można zrobić dwa razy w tygodniu w czwartek i piątek w godz. od 9 do 13. Klienci zachwyceni są szczególnie cenami.

- Kupiłem sobie cztery kominiarki i wojskowy plecak - opowiada Staszek Lis, klient.- Zapłaciłem śmieszne pieniądze, za plecak 5 zł, za kominiarki 3 zł - dodaje. Największym wzięciem cieszą się jednak kalesony, których jest w ofercie aż 4 tys. sztuk, po złotówce za sztukę. Ludzie kupują całymi workami. Podobny "rarytas" stanowią podpinki pod kurtkę polową (po złotówce) i peleryny - pałatki po 5 zł.

- Tym razem nie ma hitowych towarów - smuci się Jarosław Szumski, jeden z klientów. - Myślałem, że kupię jakieś mundury z demobilu albo inne części wyposażenia żołnierskiego - wzdycha. Poza zielonymi dresami, pałatkami i plecakami były jednak jedynie parciane pasy, futerały na broń czy przyborniki do jej czyszczenia. Dużo jest towarów technicznych, począwszy od łożysk, bębnów, starych telefonów polowych, a skończywszy na wielkich stołach warsztatowych. - Wyprzedaż będziemy prowadzili aż do wyczerpania magazynów - informuje sprzedawca. - Już niedługo nasza oferta poszerzy się o samochody, kuchnie polowe, przyczepy, maszyny do pisania i centrale telefoniczne - wylicza. (kab)

Marian Satała

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)