Kołaczków: Zakład jak po bombardowaniu...
Po dawnym zakładzie spółki Daewoo-FSO w Kołaczkowie pozostały ruiny i zgliszcza. Mieszkańcy miasta nazywają je Czeczenią.
Gdy spaceruje się po dawnej fabryce, aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu trwała tu produkcja. Po zamknięciu zakładu budynki były w dobrym stanie - wspominają okoliczni mieszkańcy. Gdy majątku przestano pilnować, tylko w ciągu jednej nocy skradziono bramę i prawie całe ogrodzenie, które otaczało blisko 4-hektarową działkę. Zaraz potem miejscowi chuligani powybijali większość szyb. Później zniknęły drzwi i okna oraz wszelkie urządzenia. Szabrownicy wywieźli z zakładu tony żelastwa. Gdy budynki nie miały już dachów, złodzieje zabrali się za ściany. Cegły wywozili ciągnikami.
Niezabezpieczone obiekty stały się miejscem zabaw dzieci i młodzieży. Wiosną jeden z nastolatków wdrapał się na słup wysokiego napięcia. Chciał odkręcić przewody. Porażony prądem spadł i mocno się poturbował. Do dziś ma na ciele ślady tamtego zdarzenia.
Obiekty w Kołaczkowie wciąż należą do Daewoo-FSO w Warszawie. Firma regularnie płaci podatki.
Tygodnik Ciechanowski
(RN/acid)
21.08.2000 | aktual.: 22.06.2002 14:29