Kod Jarosława Kaczyńskiego
Klamka zapadła. To, co jeszcze pół roku Marek Jurek nazwałby imposybilizmem, w najbliższym tygodniu stanie się faktem. Samoobrona będzie tworzyć koalicję rządową z Prawem i Sprawiedliwością. Jeżeli przyszli koalicjanci mają jakiekolwiek wątpliwości, to co najwyżej do trzeciego ugrupowania mającego zapewnić większość parlamentarną zreorganizowanemu rządowi.
13.04.2006 | aktual.: 13.04.2006 14:29
Nigdy nie mów nigdy!
Bezsensownym wydaje się przypominanie prezesowi Kaczyńskiemu słów jakie kierował pod adresem przewodniczącego Samoobrony jeszcze rok temu. Tak samo bezcelowe jest zawstydzanie wicemarszałka Leppera pytaniami o reklamówkę wyborczą oczerniającą Prawo i Sprawiedliwość. Pragmatyzm polityczny pogrzebał hasła wyszyte na sztandarach kampanii wyborczej. (vide: rewolucja moralna)
Zdradliwe dla tworzącej się koalicji rządowej jest to, że nie jest ona wynikiem umocnienia się pozycji Samoobrony na scenie politycznej. Ta odnotowuje konsekwentny spadek poparcia. Wejście partii Andrzeja Leppera do rządu (To dopiero może, ale nie musi wzmocnić Samoobrony) jest podyktowane słabością i bezradnością Prawa i Sprawiedliwości. Partii Jarosława Kaczyńskiego przyszło działać na zasadzie negatywnych alternatyw. Może być źle, albo jeszcze gorzej. Tak można zdefiniować reakcję partii rządzącej na opór parlamentu przy wniosku o samorozwiązanie.
Metoda w szaleństwie?
Od początku kadencji obecnego parlamentu jesteśmy świadkami enigmatycznych posunięć kierownictwa PiS – Jarosława Kaczyńskiego. Prowokują one, nie da się ukryć, że skutecznie, dziennikarzy do snucia przeróżnych teorii spiskowych podszytych wiarą w celowość decyzji Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS-u został wykreowany na wielkiego konstruktora wydarzeń politycznych. Szachistę rozgrywającego przemyślaną partię. Jeżeli rzeczywiście tak jest, to pozwolenie Samoobronie na wejście do koalicji rządowej musi nosić w sobie zamiar uzyskania pewnych korzyści.
Dać powód!
Jeśli Prawu i Sprawiedliwości zależało na wyborach przed przyjazdem Benedykta XVI, to mogło zdecydować się na podanie rządu do dymisji. Ta jednak decyzja nie znalazłaby już w ogóle zrozumienia pośród wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Dymisjonować premiera, który cieszy się poparciem blisko 70% Polaków. To tak jakby zarżnąć kurę znoszącą złote jajka. W imię czego? Bo kontynuacja paktu stabilizacyjnego, tak jak zdradził prezes Kaczyński w wywiadzie dla „Newsweeka”, doprowadzi w ciągu paru miesięcy do drastycznego spadku poparcia dla PiS? Bo rząd mniejszościowy okazał się niewydolnym „samochodem bez silnika”? Tym jednym stwierdzeniem Kaczyński przekreślił osiągnięcia obecnego rządu, które tak staranie eksponował premier Marcinkiewicz. Fiasko wniosku o samorozwiązanie Sejmu sprowokowało głównodowodzącego PiS-u do konieczności pokazania społeczeństwu namacalnego powodu, który uzasadniłby zdymisjonowania rządu i rozpisania nowych wyborów. Tym powodem może być obecność Samoobrony w rządzie.
Najbliższa przyszłość
Na dniach zostanie zawiązana koalicja. Lepper zostanie wicepremierem z teką Ministerstwa Rolnictwa lub Pracy. Dodatkowo któryś z liderów Samoobrony dostanie Ministerstwo Sportu lub Środowiska. Z pewnością trzeci koalicjant (PSL lub LPR, z dużym wskazaniem na pierwsze ugrupowanie) również otrzyma jakiś resort. Do pielgrzymki Ojca Świętego będzie opadał powojenny kurz koalicyjnych zawirowań. Usłyszymy wiele deklaracji oraz będziemy oglądać zacieranie rąk koalicjantów zapewniających o gotowości do pracy. To nie potrwa długo.
Milczenie prezesa Rady Ministrów, unikanie odpowiedzi na pytania o koalicję z Samoobroną przez ministra Sikorskiego, Mellera, Religię czy minister Gilowską ma swój wydźwięk. Wejście Leppera do rządu nie spowoduje lawiny podań o dymisję wspomnianych ministrów. Owszem, będą zgrzyty, ale nie będą one rodzić żadnych poważnych przemeblowań w rządzie. Gdy koalicja rządowa stanie się faktem, dyrektywa jaką skieruje Jarosław Kaczyński do rządu Marcinkiewicza oraz samego premiera, będzie brzmiała „Wytrzymajcie!”.
Co może zyskać PiS?
Wpuszczając Samoobronę do rządu, Prawo i Sprawiedliwość odbiera bezpowrotnie Andrzejowi Lepperowi nośny argument „Wszyscy już rządzili i pokazali co umieją. Samoobrona nie rządziła”. Ponadto, umiejętne wytykanie błędów przedstawicielom Samoobrony w rządzie Marcinkiewicza przez opozycję, jak i samo Prawo i Sprawiedliwość (mogące inteligentnie zrzucać odpowiedzialność za błędy na znaną z burzliwego temperamentu swoich członków Samoobronę) może skutecznie marginalizować partię odbierając jej punkty wyborcze. Beneficjentem takich posunięć byłaby opozycja oraz, a może przede wszystkim, Prawo i Sprawiedliwość. Partia Kaczyńskich prezentowałaby się jako formacja, która dba o interesy wsi, posiada bardzo zbliżony program do Samoobrony (co sam wicemarszałek Lepper lubi powtarzać) i jest realną siłą polityczną mogącą zmieniać Polskę. Zadziałałaby chęć przynależności do większego, silniejszego, który także jest w stanie zadbać o nasze interesy i to w bardziej skuteczny sposób.
Prócz działań wymierzonych w Samoobronę, partia Jarosława Kaczyńskiego konsekwentnie będzie rozbijać Ligę Polskich Rodzin. Jak pokazują wydarzenia ostatnich dni, przyczółek Prawa i Sprawiedliwości jaki wydaje się tworzyć posłanka Anna Sobecka oraz posłowie wykazujący chęć współpracy z PiS-em (również poseł Strąk) skutecznie deprecjonuje wiarygodność polityczną Ligi Polskich Rodzin, która jest słaba jak nigdy dotąd.
Partia rządząca również nie zrezygnuje z psucia krwi członkom Platformy Obywatelskiej. Obecnymi posunięciami PiS odsuwa w cień partię Donalda Tuska. Z kolei opozycyjność na dłuższą metę tak dużej formacji może zaszkodzić. Nie chodzi mi o notowania, bo te mogą zwyżkować. Bardziej zwracałbym uwagę na aspirację, co poniektórych posłów i posłanek Platformy Obywatelskiej, którzy kuszeni korzystnymi warunkami przejścia do PiS mogą zdecydować się na zmianę barw. Ponadto, stworzenie koalicji większościowej podkopuje wyobrażenie o Prawie i Sprawiedliwości jako partii nie chcącej i nie umiejącej podzielić się władzą. To z kolei przerzuca odpowiedzialność za nie powstanie POPiS-u na partię Tuska.
A gdy...
Jeżeli tak miałby wyglądać plan Jarosława Kaczyńskiego, to w momencie, gdy sondaże PiS-u zaczną zwyżkować, Samoobrona będzie słabnąć oraz pojawią się wyraźne sygnały ze strony niektórych posłów LPR i PO, iż są skorzy do współpracy z PiS-em, możemy oczekiwać zdymisjonowania rządu. Marcinkiewicz przypomni sobie swoją deklarację, że „zna swoje miejsce w szeregu”. Pretekstów nie zabraknie, np. niesubordynacji koalicjantów rządowych, kłótnie, rozbieżności programowe, czy niemożnością jednak zaakceptowania faktu karalności niektórych członków Samoobrony (o wyciągnięciu na światło dzienne nowych rewelacji nie wspomnę). W takiej sytuacji nowe wybory mogłyby dać PiS-owi większość w parlamencie.
Jednakże, tą kolejną teorię spiskową można, tak samo jak inne wsadzić między bajki. Przecież paktowanie z Andrzejem Lepperem ma w sobie element nieprzewidywalnego ryzyka. PiS niczym akrobata stąpa po cienkiej linii. W cyrku, zwłaszcza przy akrobatycznych występach, nie trudno o kontuzję. Bo przecież „Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń” jak śpiewa Anita Lipnicka. A głowa Jarosława Kaczyńskiego, jak pokazuje ostatnie półrocze kryje wiele pomysłów, które przełamują niejednokrotnie granice wyobraźni obywateli Polski.
Tomasz Gackowski