"Kochamy pana, panie prezydencie..."
"Kochamy pana, panie prezydencie..." - zatytułował swój artykuł redaktor naczelny "Trybuny" Marek Barański. Dodał jednak, że "miłością dojrzałą, a więc nie ślepą".
Jak napisał Barański w poniedziałkowym wydaniu "Trybuny", prezydent "sprawia wrażenie, jakby chciał uciec od tego, co było". Zakomunikował również: "choć po ludzku pana rozumiem i nadal mam do pana sentyment, to nie podoba mi się to co pan robi".
"Jesteśmy bowiem jak małżeństwo w separacji - już nie razem, ale ciągle nie osobno. I jeśli ktoś w ogóle ma jeszcze prawo patrzeć na pana, panie prezydencie, krytycznie, to na pewno my. Bo byliśmy z panem od początku bezinteresownie" - podkreślił naczelny "Trybuny".
"Byliśmy w czasach, kiedy bycie z panem wymagało waleczności, cywilnej odwagi i determinacji ratowania pana z opresji w zasadzie nie do uratowania. Nie mieliśmy nic do załatwienia - ani dla siebie, ani dla kumpli. Byliśmy z panem z czystej sympatii, zwyczajnie - lubimy takich jak pan wtedy: błyskotliwych, politycznych luzaków"- napisał Barański.
I podkreślił: "Obserwowaliśmy potem pańskie przełomy, zamyślaliśmy się nad nimi, ale siedzieliśmy cichutko, bo rozumieliśmy, że czyni pan, co pan czyni, w interesie Polski. Mieliśmy rację, bo gdyby nie pan, Polska na pewno nie byłaby tu, gdzie jest".
Jak dodał, "zgadzaliśmy się więc z panem we wszystkim, nawet w sprawach najtrudniejszych". Barański przytoczył słowa Kwaśniewskiego wygłoszone w Instytucie Pamięci Narodowej z okazji 20. rocznicy stanu wojennego: "Nikt rozsądny nie ma dzisiaj wątpliwości: stan wojenny był złem (...)".
"Tak - trzeba było mieć odwagę, by na pańskim miejscu to powiedzieć. Również i w tym momencie byliśmy z pana dumni"- zaznaczył.
"Ale im bardziej posuwa się pan w lata, panie prezydencie, tym większą przejawia pan skłonność do dawania ucha pochlebcom, tym większa w panu ochota do barwienia swojego życiorysu, do wchodzenia w buty chętnie panu podsuwane, ale przecież nie pańskie"- napisał naczelny "Trybuny".
Przytoczył fragment artykułu napisanego przez Kwaśniewskiego w "ITD" pod koniec stanu wojennego: "Stan wojenny nie uchronił nas przed ofiarami, ale ciągle aktualne jest pytanie, o ile byłoby ich więcej, gdybyśmy stali się uczestnikami wojny domowej(...) Stan wojenny nie był czasem martwym politycznie i społecznie. Przyjmowano nowe rozwiązania ustawowe, organizacyjne, instytucjonalne."
Barański podkreślił:
"Wybraliśmy inną drogę. Nie poszliśmy do KOR-u, wybraliśmy PZPR. Dlatego Michnika, Kuronia i Modzelewskiego do dziś szanują wszyscy łącznie z ich ówczesnymi przeciwnikami, a na panu zawsze będzie cień podejrzeń, iż przylepia się pan do nich w momencie, w którym pańskie dotychczasowe środowisko nie jest panu do niczego już potrzebne"- czytamy.
"A od jakiegoś czasu wszystko, co pan robi, jest w interesie środowiska politycznego wrogiego SLD. To zdumiewające, że bądź co bądź prezydent kraju jest nieustannie gotowy załatwiać swoim dawnym przeciwnikom wszystko, na czym im zależy. Z dużą wprawą zasłaniając się złotobrzmiącymi słowami o moralności, państwie i zasadach raz (RPP, ustawa o radiofonii i telewizji) z góry zapowiada pan, czego nie podpisze, kiedy indziej, na przykład w przypadku PZU S.A., działa pan w sposób dla publiczności niewidoczny (...)"- napisał naczelny "Trybuny".