Kochać czy tylko lubić
W nowej europejskiej sytuacji wypadałoby
rozważyć, na ile żywotne i użyteczne mogą być niektóre tradycje
naszego myślenia. Chodzi o historię, bo również za pomocą historii
(pospołu z kulturą) próbuje się wzbogacać teraźniejszą tożsamość -
pisze na łamach "Rzeczpospolitej" Tomasz Łubieński.
13.11.2004 | aktual.: 13.11.2004 07:39
A w międzyczasie zanika na przykład, od dawna moim zdaniem wątpliwy, stereotyp Polski jako pomostu między Wschodem i Zachodem. Może warto byłoby odpuścić również sobie przekonanie o wyjątkowości polskiej historii. To znaczy, że jest ona wyjątkowo wyjątkowa. Bo zwyczajnie wyjątkowa - jak najbardziej. Tak jak wyjątkowe są historie wszystkich narodów - pisze publicysta "Rzeczpospolitej".
Miejmy nadzieję, że z dniem 1 maja kończącego się właśnie 2004 roku na zawsze odwołany został nasz cykl powstańczy i towarzyszący mu dylemat między romantyzmem i pozytywizmem, który ogólne hasła i sztandary przekłada szczegółowo na ludzkie losy. Skoro już jesteśmy w Europie nie tylko moralnie, ale i formalnie, warto bez kompleksów i dwuznaczności przemyśleć fakt, że nasza historia jest również częścią historii innych państw czy narodów. Ościennych zwłaszcza, rozbiorowych przede wszystkim - pisze Lubieński w "Rzeczpospolitej".
Tej nowej ojczyzny - Europy - wcale nie musimy kochać. Wystarczy, że będziemy się w niej dobrze czuli. A to zależy od roli, jaką sobie tam wypracujemy - dodaje publicysta "Rzeczpospolitej".