Kobieta wpadła pod pociąg i... przeżyła
Blisko godzinę leżała w środę ok. 50-letnia Maria G. pod pociągiem na wiadukcie kolejowym nad ul. Rzgowską. By ją wydobyć, trzeba było podnieść przednią część lokomotywy.
23.08.2007 | aktual.: 23.08.2007 08:57
O godz. 13.30 kobieta przechodziła przez tory w niedozwolonym miejscu. Wpadła pod pociąg wiozący paliwo z Karsznic do Koluszek. Na szczęście jechał on z prędkością zaledwie ok. 10 km/h. Maszynista zahamował i zdołał uniknąć przejechania kobiety, ale została ona przygnieciona nisko zawieszoną częścią układu kołowego 70-tonowej lokomotywy. Leżała pod olbrzymią stalową konstrukcją kilkadziesiąt minut. W tym czasie ratownicy łódzkiego pogotowia dostarczali jej tlen i sole fizjologiczne.
Są szanse, że przeżyje. Nie wiadomo jednak, co się stanie, gdy ciężar zostanie zdjęty z klatki piersiowej - mówił lekarz Dariusz Mikołajczyk, trzymając ranną za rękę.
Zdaniem maszynisty, kobieta celowo stanęła na torach. Potwierdza to rozmowa z koleżanką rannej. Rano poszłyśmy z Marysią na piwo. Mówiła, że chce skończyć z życiem, bo nie może się odnaleźć po śmierci matki. Później wyszłyśmy z pijalni. Odprowadziłam ją kawałek, ale ona chciała iść sama - opowiada ze łzami w oczach Elżbieta Gabara.
By wydobyć uwięzioną, trzeba było podnieść przednią część lokomotywy. W tym celu na miejsce wypadku sprowadzono specjalny pojazd drogowo-szynowy Unimag. Za pomocą pomp hydraulicznych podniesiono przedni zestaw kołowy. Ratownicy błyskawicznie wydobyli kobietę i przenieśli ją do karetki pogotowia, która przewiozła ją do szpitala im. Kopernika.
Ogólny stan pacjentki jest dobry - mówi Adriana Sikora, rzecznik szpitala. Kobieta jest przytomna. Przebywa na szpitalnym oddziale ratunkowym. Pozostanie na obserwacji.
Tyle szczęścia nie miał 50-letni kolejarz, który wczoraj ok. godz. 14 nie zauważył pociągu zbliżającego się do przejazdu kolejowego na ul. Malowniczej. Mężczyzna został potrącony przez lokomotywę i zginął na miejscu. (tas, ew)