Kobieta utonęła na jachcie na Bałtyku
Utonięcie było przyczyną śmierci właścicielki wędkarskiego jachtu, której ciało odnaleziono w niedzielę, po tym, jak jej łódź zatonęła 20 września na Bałtyku - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.
Ciało kobiety, uznawanej dotychczas za zaginioną, w minioną niedzielę z wraku jachtu wydobyli nurkowie wynajęci przez jej męża, który jednocześnie był szyprem na zatopionej jednostce. We wtorek przeprowadzono sekcję zwłok kobiety.
Do wypadku doszło przy bardzo dobrych warunkach atmosferycznych - stan morza wynosił 1, siła wiatru 2 - 3 stopnie w skali Beauforta, widzialność 10 mil morskich, temperatura Bałtyku ok. 10 stopni Celsjusza.
Łódź zatonęła bardzo szybko - świadkowie twierdzą, że trwało to co najwyżej minutę - zaraz po wykonaniu zwrotu w celu zmiany łowiska. Jednostka przechyliła się, stanęła pionowo i opadła rufą na dno. Sześciu wędkarzom, szyprowi i jego córce udało się wyskoczyć z jachtu. Właścicielka jednostki znajdowała się wówczas pod pokładem. Jak powiedział prokurator Gąsiorowski, jej ciało nurkowie znaleźli w tylnej części wraku.
Rozbitków z "Marioli" podjęły znajdujące się w pobliżu jednostki rybackie. Poszukiwania zaginionej kobiety przez siedem godzin prowadziły dwie jednostki ratownicze z Brzegowej Stacji Ratowniczej Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Darłowie, dwa śmigłowce Marynarki Wojennej z Gdyni Babich Dołów i z Darłowa) i samolot Straży Granicznej.
Zaginionej nie odnaleziono. Ustalono natomiast przybliżoną pozycję zatonięcia "Marioli". Jak się później okazało wrak jest przesunięty o 100 metrów od wskazanej pozycji i leży 36 m pod lustrem wody.
Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że jednostka była modyfikowana w stoczni, zaś w dniu, w którym zatonęła, odbywała dziewiczy rejs u nowego właściciela.
Na razie nie wiadomo, czy feralny rejs był towarzyską wyprawą w morze, czy też odbywał się w ramach komercyjnej działalności gospodarczej. Rozstrzygnięcie tej kwestii będzie istotne dla prowadzonego śledztwa, gdyż na tzw. jednostkach rekreacyjnych o długości do 15 m i pływających w odległości do 20 mil morskich od brzegu sprzęt ratunkowy (m.in. pneumatyczna tratwa albo koła ratunkowe i pasy ratunkowe) zgodnie z obowiązującymi przepisami jest jedynie wyposażeniem zalecanym, a nie obowiązkowym.