PolskaKobieta traci wzrok, a lekarzom nie wolno podać jej lekarstwa

Kobieta traci wzrok, a lekarzom nie wolno podać jej lekarstwa

Prawie niewidoma mieszkanka Gdańska cudem zdobyła lek, który może jej choć w części przywrócić wzrok. Żaden z pomorskich szpitali nie chce go jej jednak podać, bo zabrania tego Narodowy Fundusz Zdrowia.

Kobieta traci wzrok, a lekarzom nie wolno podać jej lekarstwa

09.10.2006 08:05

Kiedy dwa lata temu lekarze wykryli u pani Janiny AMD - chorobę oczu, która grozi utratą wzroku, kobieta natychmiast rozpocząła leczenie w Klinice Chorób Oczu Akademii Medycznej. Kuracja jaką przeszła dała efekty, ale tylko na krótko. - Nadzieję na ocalenie wzroku przywróciła mi jednak wiadomość, że lekarze odkryli lek na moją chorobę - opowiada pani Janina. Preparat o nazwie Macugen właśnie został zarejestrowany w krajach Unii Europejskiej, wkrótce stał się też dostępny w polskich aptekach. Na jego zakup pani Janina wydała oszczędności całego swojego życia. Gdy odbierała lek z apteki, płakała ze szczęścia.

Wkrótce jednak łzy radości zamieniły się w łzy żalu i rozpaczy. Okazało się, że Macugen to lek w postaci zastrzyku bezpośrednio do oka, który trzeba podać w szpitalu. Żaden publiczny szpital w Pomorskiem nie mógł się jednak tego podjąć, bo - pod groźbą utraty kontraktu - zabrania mu tego Narodowy Fundusz Zdrowia. - Niestety, zdrowotna ustawa wyraźnie mówi, że przyjętemu do szpitala pacjentowi leki należą się bezpłatne - tłumaczy Mariusz Szymański, rzecznik prasowy PO NFZ. - A to oznacza, że szpital nie ma prawa podać choremu leku, który kupił on sobie sam.

Choć lek o nazwie Macugen jest potwornie drogi, pani Janinie, chorej na AMD mieszkance Gdańska, udało się na niego uzbierać pieniądze. Okazało się jednak, że z terapii tej nie ma szans skorzystać, bo Klinika Chorób Oczu AMG jako szpital publiczny nie ma prawa podać leku, który pacjent nabył w aptece za własne pieniądze. To, że coś złego dzieje się z jej wzrokiem, pani Janina zauważyła dwa lata temu.

- Nagle okazało się, że nie jestem w stanie przeczytać gazety, bo linijki tekstu falują, unoszą się do góry, litery w środku się rozmazują, tylko brzegi tekstu są dobrze widoczne - opowiada kobieta. Gdy okulista po badaniu stwierdził, że to AMD, pani Janina, samotna emerytka, o mało się nie załamała. - Człowiek dotknięty tą chorobą nie może sam ukroić chleba, nie może czytać, pisać, oglądać telewizji - tłumaczy pani Janina. - Jest bezradny i skazany na pomoc innych ludzi. Chora na AMD kobietą troskliwie zajęli się lekarze z Kliniki Chorób Oczu AMG. Panią Janinę poddano terapii fotodynamicznej, której efekty utrzymywały się prawie przez rok. W grudniu 2005 r choroba zaatakowała jednak ponownie. Wtedy właśnie pani Janina dowiedziała się, że również w Polsce dostępny jest już nowy lek, Macugen, który zatrzymuje chorobę a nawet częściowo przywraca wzrok. I choć lek jest bardzo drogi - ponad 3 tys. zł za jedną ampułkę - pani Janina, wspierana przez przyjaciół, zdołała na niego uzbierać pieniądze. Wiedziała co
prawda, że Macugen ma postać zatrzyków, które podawać trzeba na sali operacyjnej bezpośrednio do gałek ocznych, była jednak pewna, że lekarz, który wypisywał jej receptę, chętnie się tego podejmie. Ponownie zgłosiła się więc do Kliniki Chorob Oczu AMG.

- Niestety, nie możemy podać pani Macugenu - usłyszała pani Janina od lekarzy z Kliniki Chorób Oczu AMG i kilku innych oddziałów okulistycznych pomorskich szpitali. Nie godzi się na to Narodowy Fundusz Zdrowia i to pod groźbą zerwania kontraktu. - Pani Janina nie jest wyjątkiem - tłumaczy prof. Krystyna Raczyńska, kierownik Kliniki Chorób Oczu AMG. Co miesiąc mamy kilkunastu pacjentów z AMD kwalifukujących sie do tego rodzaju terapii, tymczasem szpital nie ma prawa leczyć ich legalnie lekami, które sami sobie kupili. To dramatyczne odmowy - mówi pani profesor. I tłumaczy, że czas najwyższy zmienić nieżyciowe przepisy i zezwolić chorym na współfinansowanie leczenia, gdy o to błagają.

Brak zgody Funduszu skazuje bowiem w tym przypadku chorego na jeszcze większe wydatki. Zastrzyk z Macugenu może on sobie zrobić w szpitalu prywatnym, tyle, że wówczas cała kuracja kosztuje go dwa razy więcej.

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)