Kobieta skazana za pomówienie, że ją molestowano
Beata K. z Lubelszczyzny, która w 2003 r.
pisała do wojewódzkiego SLD, że molestuje ją działacz tej partii,
jest ostatecznie skazana na grzywnę za pomówienie.
Sąd Najwyższy oddalił jej kasację w tej sprawie.
Sprawa zaczęła się od listu Beaty K. do Rady Wojewódzkiej SLD w Lublinie. Kobieta pisała w październiku 2003 r., że ówczesny dyrektor Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Lublinie proponował jej spędzenie z nocy w zamian za otrzymanie etatu w Agencji. - Mści się na mnie za to, że nie została zakwalifikowana do pracy - odpierał zarzuty działacz na łamach lokalnej prasy.
Sprawę dotyczącą Zbigniewa K. - działacza, uchodzącego za człowieka lubelskiego "barona SLD" Grzegorza Kurczuka, badał rzecznik dyscyplinarny partii. Zarzuty - a formułowała je nie tylko Beata K., lecz również inne osoby - nie zostały ostatecznie potwierdzone, zaś Zbigniew K. wytoczył kobiecie proces karny o zniesławienie.
W grudniu 2007 r. Roki Sądowe w Parczewie, będące częścią Sądu Rejonowego w Radzyniu Podlaskim, skazały Beatę K. na 800 zł grzywny za zniesławienie. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Lublinie, uznając jej apelację za niezasadną.
Obrońca Beaty K. złożył kasację do Sądu Najwyższego, w której postawił zarzut przedawnienia sprawy. W poniedziałek została rozpatrzona. Według adwokata, Zbigniew K. za późno złożył w sądzie prywatny akt oskarżenia przeciw kobiecie, bo upłynęło więcej czasu niż przepisowy rok od chwili, gdy napisała ona list do szefa Rady Wojewódzkiej SLD.
Sąd Najwyższy oddalił tę kasację nie podzielając zarzutu obrońcy skazanej. Sędzia Barbara Skoczkowska w ustnym uzasadnieniu orzeczenia podkreśliła, że kodeksowy okres roku należy liczyć od chwili, gdy rzeczywiście dowiedział się on o całej sprawie. Akt oskarżenia Zbigniew K. skierował do sądu w styczniu 2005 r., zaś o liście poinformowano go w 2004 r., nie zaś wcześniej - jak próbowano sugerować.
Decyzja SN jest ostateczna i nie można jej już zaskarżać w zwykłym trybie.