Kobieta, którą przetrzymywano w łódzkim mieszkaniu, zmarła. Przez 10 dni była bita i gwałcona
Koszmar 26-latki rozpoczął się 17 lipca. Tego dnia, jadąc autobusem, poznała mężczyznę. Zaczęła rozmawiać z nieznajomym, a on zaprosił ją na imprezę do swojego mieszkania.
23.08.2017 15:49
Ogólnopolskie media huczały o dramacie, który rozegrał się na łódzkim osiedlu Zarzew, gdzie trzech mężczyzn przetrzymywało 26-latkę przez 10 dni. Jeden z oprawców, pod pretekstem wspólnej imprezy, zaprosił kobietę do swojego mieszkania. Kobieta natychmiast została uwięziona - była wielokrotnie bita i gwałcona.
Śledczy nie ujawniają szczegółów swoich ustaleń ze względu na ich wyjątkową drastyczność. Wiadomo tylko, że kobiecie udało się uciec 27 lipca, zaraz po wydostaniu się z mieszkania, trafiła do szpitala. Tego samego dnia policja zatrzymała sprawców. Zarzuty usłyszał 36-latek i 33-latek. Trzeci oprawca nie może opuszczać kraju i musi regularnie stawiać się na komendzie Nie wiadomo dlaczego został potraktowany ulgowo.
Obrażenia 26-latki miały bardzo poważny charakter. Mimo wielu operacji, kobieta zmarła w szpitalu w miniony weekend.
- Czekamy na wyniki sekcji zwłok i opinię biegłych w tym zakresie. Od pozyskanych w ten sposób informacji zależą dalsze kroki procesowe - powiedział mówi Jacek Pakuła z łódzkiej prokuratury w rozmowie z dziennikarzami TVN 24.