Trwa ładowanie...
d15u2p6
23-01-2007 15:45

Kluczowy świadek ws. linczu gubi się w zeznaniach

W głównym procesie sześciu oskarżonych o
udział w linczu we Włodowie (Warmińsko-Mazurskie) zeznawał świadek, który - zdaniem sądu - mógł widzieć najwięcej
zdarzeń, poprzedzających zabójstwo Józefa C.

d15u2p6
d15u2p6

19-letni Kamil K. przed Sądem Okręgowym w Olsztynie gubił się w swoich zeznaniach. Tłumaczył się zdenerwowaniem i zakończoną rano pracą na nocną zmianę. Wielu wydarzeń nie pamiętał dokładnie. Potwierdził jednak, że widział, jak zabity później Józef C. wymachiwał nożem, a następnie zranił w rękę Tomasza W. - jednego z oskarżonych.

Dodał, że słyszał dochodzący z podwórka rodziny W. głos konkubiny recydywisty, krzyczącej, że "Ciechanek" (pseudonim Józefa C.) chce ją zabić". Podkreślił, że potem w całej wsi powstało zamieszanie i jej mieszkańcy biegali, mówiąc, że "coś się stało", ale nie wiedział jeszcze co. Dalej Kamil K. opowiadał, że podobnie jak inni mieszkańcy poszedł na pole, gdzie miał leżeć pobity Józef C. Ciała jego nie widziałem- zaznaczył.

Kamil K. nie potrafił jasno wytłumaczyć, jak to się stało, że to od jego ojca, Piotra K., policjanci dostali tasak, którym wcześniej miał grozić ludziom Józef C.

Na początku rozprawy, jako pierwszy świadek, miał się stawić właśnie ojciec Kamila, lecz zamiast niego pojawiła się matka chłopaka, tłumacząc, że przyszła zeznawać, bo jej mąż miał się udać do lekarza. Kobieta ta była jedną z tych osób, które tamtego dnia bezskutecznie prosiły policję o interwencję.

d15u2p6

Trzej mężczyźni (bracia W.) zostali oskarżeni w tej sprawie o zabójstwo, kolejna osoba - o udział w pobiciu, a dwie następne - o znieważenie zwłok. Wszyscy odpowiadają przed sądem z wolnej stopy. Po kilku miesiącach spędzonych w areszcie, wyszli na wolność po interwencji ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry.

W środę przesłuchiwani będą kolejni świadkowie.

Do linczu doszło 1 lipca 2005 r. Mieszkańcy Włodowa śmiertelnie pobili 60-letniego recydywistę Józefa C., który biegał z maczetą po wsi i groził, że zabije swoją znajomą. Kilka godzin wcześniej policjanci odmówili wysłania do wsi patrolu, tłumacząc, że mieli dużo innych interwencji w tym czasie.

Policjanci, którzy mieli wówczas dyżur w komisariacie w Dobrym Mieście, odpowiadają z kolei przed Sądem Rejonowym w Olsztynie za niedopełnienie obowiązków służbowych. Proces ich toczy się ponownie. Zasądzone poprzednio wobec funkcjonariuszy wyroki więzienia w zawieszeniu uchylił olsztyński sąd okręgowy. Policjanci Andrzej J. i Bogusław S. nie przyznają się do winy.

d15u2p6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d15u2p6
Więcej tematów