Kluby za przyjęciem ustawy o uposażeniu dla europosłów
Kluby SLD, PO, PiS, PSL, SdPl, Samoobrona i FKP opowiedziały się za niezwłocznym uchwaleniem ustawy o uposażeniu polskich posłów do Parlamentu Europejskiego. LPR chce, by projekt ustawy trafił do komisji, a koła RKN i Dom Ojczysty - wnioskują jego odrzucenie.
14.07.2004 | aktual.: 14.07.2004 22:05
Podczas debaty większość posłów podkreślała, że sprawa wynagrodzenia dla polskich eurodeputowanych wymaga natychmiastowego uregulowania, skoro nie zrobiono tego wcześniej.
Celem projektu jest stworzenie podstaw prawnych do tego, aby polscy eurodeputowani mogli otrzymywać wynagrodzenie. Obecnie nie ma bowiem w polskim prawie żadnych uregulowań w tej sprawie. Co więcej na wynagrodzenia dla europosłów nie zapisano środków także w budżecie państwa na 2004 rok.
W miniony piątek Prezydium Sejmu zobowiązało się, że Izba jak najszybciej przygotuje podstawę prawną, która umożliwi wypłacanie wynagrodzeń eurodeputowanym. Rząd zadeklarował, że w 2004 r. zapewni na to środki z rezerwy celowej na integrację europejską.
Danuta Ciborowska (SLD) powiedziała podczas debaty, że projekt trzeba uchwalić jak najszybciej, gdyż już 20 lipca zbiera się na pierwszej sesji nowo wybrany Parlament Europejski i 54 wybranym przez Polaków eurodeputowanym trzeba zapewnić wynagrodzenie.
Jerzy Budnik (PO) ubolewał, że tylko w tej sprawie posłom udało się dojść do konsensusu. Szkoda, że do takiego kompromisu daleko nam w sprawie ustawy zdrowotnej, która jest stokroć ważniejsza niż uposażenia dla posłów do PE - powiedział.
Aleksander Szczygło (PiS) zaznaczył, że projekt trzeba przyjąć, aby zapełnić lukę prawną, która powstała w tej kwestii po wejściu Polski do UE. Zarzucił, że można było to uregulować dużo wcześniej. Jego zdaniem, najlepszym wyjściem było umieszczenie kwestii uposażenia w ordynacji wyborczej do PE.
Zdaniem Szczygła, opinia publiczna odnosi teraz wrażenie, że posłowie dbają tylko o interes własny i swoich kolegów, a w sprawie ustawy zdrowotnej nie są już tacy skuteczni.
Także Maria Dziuba (PSL) oceniła, że kwestia uposażeń dla eurodeputowanych budzi negatywne emocje wśród Polaków, w sytuacji biedy wielu z nich i wysokiego bezrobocia. Jak podkreśliła jednak, żyjemy w cywilizowanym kraju i nie można tej sprawy zostawić bez rozstrzygnięcia.
Wicemarszałek Sejmu Józef Zych (PSL) przedstawiając projekt ustawy zwracał uwagę, że eurodeputowani otrzymają uposażenie odpowiadające wynagrodzeniu podsekretarza stanu. To zaś, według niego, "nie jest lukratywne", ale godziwe wynagrodzenie za pracę.
Jedynie Agnieszka Pasternak (SdPl) próbowała odpierać zarzuty, że Sejm zaniedbał wcześniej kwestię uposażeń dla europosłów. Jej zdaniem spóźnienie w tej kwestii to efekt dyskusji, która do końca maja toczyła się w PE nad ujednoliceniem wynagrodzeń dla posłów w UE.
Danuta Hojarska (Samoobrona) wyraziła natomiast zadowolenie, że Sejm zajął się tą sprawą dopiero po wyborach do PE. Jej zdaniem, oszczędziło to tylko wielu "oratorskich występów z trybuny sejmowej".
Stanisław Zadora z LPR, który domagał się odesłania projektu do dalszych prac w komisji argumentował to tym, że dobrze, byłoby, gdyby Polska ten kłopot pozostawiła UE. Wpłacamy przecież do unijnej kasy ustaloną składkę i mamy prawo wymagać, by całość kosztów ponosił podmiot zatrudniający eurodeputowanych - zaznaczył.
Przedstawiciele kół RKN i Dom Ojczysty tłumaczyli zaś, że projekt ustawy trzeba w całości odrzucić między innymi dlatego, że "włączenie Polski do Unii Europejskiej było nielegalne", a "cała farsa, która miała miejsce 13 czerwca była bezprawna".
Zgodnie z projektem, uposażenie przysługuje eurodeputowanemu od pierwszego posiedzenia PE. Będzie ono wypłacane miesięcznie, także za niepełne miesiące sprawowania mandatu. Eurodeputowani, którzy obejmą swój mandat w trakcie trwania kadencji będą otrzymywać wynagrodzenie od chwili złożenia ślubowania.
Uposażenie ma być porównywalna z wynagrodzeniem posłów do parlamentu krajowego. Uchwalenie ustawy pociąga za sobą konieczność zapewnienia w budżecie państwa ok. 4 mln zł w 2004 roku, a w latach następnych ok. 8 mln zł rocznie.
Eurodeputowani otrzymują z Parlamentu Europejskiego diety oraz środki na prowadzenie biur, podróże itd. Z kolei państwa członkowskie wypłacają posłom do PE wybranym na ich terytorium wynagrodzenie, którego wysokość jest porównywalna z wynagrodzeniem posłów krajowych.