Klops z jajem
Na ogół poglądy ludzi wynikają z ich drogi życiowej, przemyśleń, doświadczeń - otoczenia, w którym się wychowywali i dorastali. Czy mogą wynikać również z ich pokrewieństwa genetycznego?
07.11.2007 08:13
Bliźnięta jednojajowe to fascynujący eksperyment przyrody, który u człowieka zdarza się mniej więcej cztery razy na tysiąc porodów. Zapłodniona komórka jajowa rozwija się w zarodek, ale ten, zamiast dać początek jednemu organizmowi, po paru dniach dzieli się na dwa zarodki potomne i każdy z nich rozwija się niezależnie w osobny organizm. W efekcie takie bliźnięta są identyczne genetycznie – są klonem.
Podczas ciąży płód otoczony jest przez błony, które zapewniają mu właściwe warunki rozwoju: zewnętrzna błona to kosmówka bezpośrednio sąsiadująca ze ścianą macicy, a wewnątrz niej znajduje się owodnia – wypełniony płynem błoniasty balonik otulający płód. W przypadku 25 proc. wszystkich par bliźniąt jednojajowych zarodek dzieli się na dwa osobne organizmy w ciągu 1–5 dni po zapłodnieniu, a więc jeszcze przed zagnieżdżeniem się w błonie śluzowej macicy. Wtedy bliźnięta jednojajowe, będąc lokatorami tego samego brzucha, mają własne i niezależne łożyska, kosmówki i owodnie. Gdy podział nastąpi między 6 a 9 dniem ciąży, bliźnięta będą rozwijać się w osobnych owodniach, schowanych we wspólnej kosmówce. Skrajnym przypadkiem embrionalnej wspólnoty jest sytuacja, gdy oba bliźniaki rozwijają się w jednej owodni (oznacza to, oczywiście, że dzielą także wspólną kosmówkę i łożysko). Zdarza się to u około 3 proc. wszystkich par bliźniąt jednojajowych i wynika z tego, że zarodek nie podzielił się na dwa osobne organizmy aż
przez 9–10 dni po zapłodnieniu; jeżeli podział taki następuje jeszcze później – rodzą się bliźnięta syjamskie.
Konkurencja w łonie
Geny to nie wszystko. Równie ważne podczas rozwoju są warunki, czyli środowisko: jakość pokarmu, tryb życia rodziców, oglądane programy telewizyjne, poziom szkoły i osobowość nauczycieli. Dlatego nonsensowne są pomysły w rodzaju klonowania Matki Teresy: wpływ środowiska, czyli ta unikatowa mieszanka warunków napotkanych przez rozwijający się organizm, może skutecznie wypaczyć efekt identyczności genetycznej dwóch sklonowanych osobników. Oznacza to, że dwie osoby, pomimo posiadania absolutnie identycznych genów, nie są zupełnie identyczne z wyglądu ani tym bardziej identyczne w swoim „oprogramowaniu” intelektualnym. Kształtowanie osobowości i zdolności umysłowych to przecież wyjątkowo delikatna operacja.
Wpływy środowiskowe zaczynają się zresztą już znacznie wcześniej, bo wewnątrz macicy. Bycie bliźniętami nie oznacza bynajmniej sielanki: rodzeństwo może konkurować o matczyne zasoby (np. o substancje odżywcze i tlen doprowadzane przez krew z łożyska), co może prowadzić do różnic w wielkości ciała albo w późniejszej inteligencji pomiędzy mocniejszym i słabszym bliźniakiem. Niebezpiecznie jest być tym drugim bliźniakiem: często ułożony jest on w nietypowej pozycji, co powoduje komplikacje przy porodzie. Zbytnia bliskość jest tym bardziej niekorzystna. Bliźnięta, których nie oddziela podczas rozwoju płodowego nawet kosmówka (czyli tzw. bliźniaki jednokosmówkowe), osiągają później o 6 proc. niższe wyniki na teście inteligencji niż bliźnięta dwukosmówkowe, czyli korzystające w łonie matki z większej prywatności. Nie wiemy, czy Romulus był silniejszy i bystrzejszy od Remusa, zanim go zabił. Nie wiemy także nic o ilorazie inteligencji (IQ) Kastora i Polluksa. Nie można też liczyć na to, że dowiemy się, czy Jarosław
i Lech Kaczyńscy korzystali, czy nie podczas ich rozwoju płodowego ze wspólnej kosmówki i owodni. Ta informacja stracona jest bezpowrotnie. Na podstawie wielu badań nie ma jednak wątpliwości, że bliźnięta jednojajowe, o ile jedno z nich nie dozna jakiejś traumy, będą do siebie bardzo podobne. Ale jak bardzo?
Kwestia stopnia podobieństwa interesowała zwłaszcza psychologów, którzy od końca XIX w. badali bliźnięta, aby analitycznie oddzielić dwa czynniki, które na ogół są beznadziejnie splątane: naturę i wychowanie. W tym celu psychologowie rozróżniają dwie kategorie bliźniąt jednojajowych: te, które wychowywały się razem, w jednej rodzinie, oraz te, które – najczęściej w wyniku adopcji – wychowywały się w różnych rodzinach.
IQ razy dwa
Podobieństwo między bliźniętami można wyrazić poprzez metodę statystyczną zwaną korelacją. Korelacja dodatnia oznacza, że jeżeli zmierzymy np. wzrost jednego bliźniaka, cecha ta będzie podobnie wykształcona u drugiego bliźniaka, czyli oba bliźnięta będą albo wysokie, albo niskie, albo średnie. Gdyby jeden bliźniak był bardzo wysoki, a drugi bardzo niski i gdyby taka sytuacja powtarzała się w wielu badanych parach bliźniąt, oznaczałoby to korelację ujemną. W przypadku wielu cech korelacje u bliźniąt są dodatnie, a w przypadku bliźniąt jednojajowych wychowywanych razem – dodatnie i bardzo wysokie. Oznacza to, że znając jakąś cechę u jednego bliźniaka, możemy z dużą dozą pewności przewidzieć tę cechę u drugiego. Perfekcyjna zgodność jest wyrażona przez współczynnik korelacji równy 1, a współczynnik równy zero oznacza, że brak jest jakichkolwiek podobieństw.
Współczynnik korelacji między IQ bliźniąt jednojajowych wychowywanych razem jest bardzo wysoki i wynosi przeciętnie około 0,85. To znaczy, że gdybyśmy parom bliźniaków dali do rozwiązania test złożony ze 100 pytań, to statystycznie rzecz biorąc, odpowiedzą tak samo (bez znaczenia, prawidłowo czy błędnie) aż na 85 pytań! Zwykłe rodzeństwo wychowywane razem wykazuje korelację zaledwie około 0,5. Co zdumiewające, analiza korelacji dla wyników IQ jest w stanie uchwycić również wpływy środowiska wewnątrzłonowego: korelacja bliźniąt, o których wiemy, że rozwijały się we wspólnej kosmówce, jest wyższa (0,82) niż u bliźniąt dwukosmówkowych (0,67).
Odpowiedzi bliźniąt jednojajowych wychowywanych razem są prawie tak podobne w testach IQ jak tej samej osoby testowanej dwukrotnie (bo może ona przecież popełnić jakieś błędy i w efekcie jej dwa podejścia do testu nie będą identyczne)!
Gdy natomiast bliźnięta jednojajowe wychowują się osobno, w różnych rodzinach, ich podobieństwo spada, ale w dalszym ciągu jest dość wysokie: korelacja IQ między nimi wynosi około 0,70. A więc tak wysoka korelacja jak 0,85 wynika zarówno z posiadania identycznych genów, jak i z otrzymania podobnego wychowania w tej samej rodzinie. Wspólne wychowanie upodabnia wszak nawet niespokrewnione osoby: korelacja IQ wynosi wtedy około 0,2. Odpowiedzi osób sobie obcych i losowo pogrupowanych w pary są natomiast zupełnie nieskorelowane, to znaczy, że znając odpowiedzi pierwszej osoby z pary, nie jesteśmy w stanie przewidzieć odpowiedzi drugiej: gdy pierwsza uzyska wysoki wynik, druga może równie dobrze mieć wynik wysoki jak i niski. W efekcie korelacja między osobami nieznajomymi i niespokrewnionymi wynosi 0. Ale mało tego: korelacja IQ u rodzeństwa adoptowanego (czyli niebiologicznego, a tylko wychowywanego razem) spada w dorosłości do zera, natomiast w przypadku bliźniąt jednojajowych rośnie do 15 roku życia i
pozostaje wysoka.
Jeżeli więc dwa bliźnięta jednojajowe i wychowywane razem zostaną, na przykład, politykami, to spodziewamy się, bez żadnych informacji o tychże osobach, że ich potencjał intelektualny oraz cechy osobowości, a także zainteresowania, poglądy polityczne i wartości religijne będą wysoce skorelowane. Ciekawe byłoby zbadanie korelacji także innych cech, ważnych w polityce, takich jak pryncypialność, podatność na korupcję, liberalność, zacietrzewienie, podejrzliwość, kłótliwość, mściwość, lubieżność, napuszenie itp., ale, niestety, o takie dane trudno. Można się jednak spodziewać wysokiego podobieństwa także pod względem tych cech, ponieważ są one w jakimś stopniu powiązane z badanymi przez psychologów różnymi aspektami temperamentu: ekstrawertycznością, neurotycznością, emocjonalnością, towarzyskością, wrażliwością sensoryczną, poszukiwaniem doznań itp. Korelacje dla cech osobowości są niższe niż w przypadku IQ i oscylują wokół 50 proc., ale i tak u bliźniąt jednojajowych wychowywanych razem są znacznie, albo
nawet wielokrotnie, wyższe niż w jakiejkolwiek innej kategorii osób.
Genetyczne kajdany
Z całego spektrum kwestii politycznych pojawiających się w życiu kraju identyczni genetycznie i wychowywani razem bliźniacy będą mieli taki sam pogląd być może nawet w 85 proc. przypadków. Nie dlatego, że po długich debatach ich poglądy zbliżą się do siebie i osiągną wreszcie konsens, ale niejako na wejściu, czyli bezrefleksyjnie i automatycznie, bo tak zostali zaprogramowani przez splecione efekty wspólnych genów i wspólnego wychowania. Demokracja nie ma wbudowanych mechanizmów obronnych przed tak rzadkimi sytuacjami jak polityczne kariery bliźniąt. Czy powinna mieć? Czujemy, że coś w sytuacji z bliźniaczymi premierem i prezydentem jest niezręcznego i potencjalnie patologicznego. Rodzi się obawa, że może to być sytuacja skrajnego i usankcjonowanego nepotyzmu.
Czy powinno się takim sytuacjom zapobiegać? Czy kraj, w którym byłyby one uznane za niekonstytucyjne, nie popadłby w jakiś fundamentalny fetyszyzm genetyczny, w którym przestalibyśmy widzieć unikatowość osobniczą człowieka? Traktowalibyśmy człowieka nie jako osobę, lecz jako kłębek genów, zbytnio zwracając uwagę na pęta genetycznego ubezwłasnowolnienia. Powinniśmy bardzo uważać na genetyczne fiksacje i objawy bałwochwalczej czci dla bożka DNA (to przecież niesławna filozofia eugeniki) i właściwie można czuć dumę z obywateli, którzy by się jej nie poddali. Sytuacja, w której prezydent i premier byliby spokrewnieni w tak ekstremalny sposób, jest potencjalnie niezdrowa dla demokracji, ale piękno demokracji polega na tym, że czasami na różne nietypowe sytuacje zezwala.
Potęgą zaś demokracji jest to, że potrafi korygować swoje błędy. Nie łudźmy się jednak: nawet gdy jedno z bliźniąt nie piastuje żadnego urzędu, duża część jego „duszy” pozostaje obecna w życiu publicznym za pośrednictwem drugiego bliźniaka.
Autor jest biologiem, absolwentem UJ. Doktorat zrobił na Uniwersytecie Harvarda. Obecnie dziekan Wydziału Przedsiębiorczości i Zarządzania w Wyższej Szkole Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu.
Michał Jasieński