Kłopoty Przyłębskiej? "Może stracić wszystko"
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska wie, że teraz może stracić wszystko i walczy o władzę - pisze niemiecki dziennik "Handelsblatt".
29.03.2024 | aktual.: 29.03.2024 06:31
Niemiecki dziennik ekonomiczny "Handelsblatt" pisze w swoim internetowym wydaniu o prezes polskiego Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, która "walczy o władzę".
Jak relacjonuje Ivo Mijnssen, proeuropejski rząd Donalda Tuska obiecał ściągnięcie z Brukseli 137 mld euro i musi pokazać, że jest w stanie odpolitycznić sądy. Napotyka przy tym na zaciekły opór. W centrum są dwie osoby związane z PiS - prezydent Andrzej Duda, który może blokować ustawy parlamentu za pomocą weta, oraz Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego.
"'Dobra przyjaciółka' prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego ma duże uprawnienia, na przykład sprawdzanie ustaw. Teraz blokuje nowe nominacje w prokuraturze. Do TK trafiła też ustawa o budżecie na 2024 rok" - pisze "Handelsblatt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kluczowa rola Przyłębskiej
"W państwie prawa Trybunał Konstytucyjny działa jako niezależny najwyższy organ nadzorczy dla rządu i władzy ustawodawczej. W Polsce jednak Trybunał stał się symbolem 'narodowej rewolucji' PiS: zaraz po objęciu władzy w 2015 roku partia próbowała przejąć nad nim kontrolę. Przyłębska odegrała w tym kluczową rolę" - czytamy. Autor opisuje, w jaki sposób PiS udało się w drodze "przewrotu" objąć kontrolę nad TK i nominować Przyłębską przez mniejszość składu sędziowskiego.
Julia Przyłębska - jak czytamy - uchodziła za "barwną postać", od 1988 roku pracowała na przemian jako sędzia i dyplomatka, a "doceniona została" za reprezentowanie wraz z mężem interesów Polski w Niemczech i wkład w rozliczenie się z Niemcami za drugą wojnę światową. "Jako sędzia budziła kontrowersje" - pisze "Handelsblatt".
"Od czasu powołania jej na stanowisko prezes TK w 2016 roku zawsze orzekała ona na korzyść rządu PiS" - przypomina dziennik i nawiązuje m.in. do orzeczenia o niezgodności prawa UE z polską konstytucją. Było to jednak również w interesie samej prezes, bo nieco wcześniej Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że skład TK był niezgodny z prawem na podstawie decyzji PiS z 2015 roku i jego decyzje są zaskarżalne - czytamy. Przyłębska jednak do dziś upiera się, że wszystko przebiegło zgodnie z prawem, a krytykę reform sądownictwa uznaje za "ataki polityczne" - pisze "Handelsblatt".
Może stracić wszystko
Szefowa TK wie teraz, że "jako wspólniczka PiS za nowego rządu może stracić wszystko" - czytamy. "Dlatego piętnuje wszelkie próby uporządkowania chaosu prawnego wokół składu TK. Sześciu z 15 członków TK twierdzi, że kadencja Przyłębskiej wygasła w 2022 roku. Ona sama zaś interpretuje przepisy w taki sposób, że może pozostać na stanowisku do końca tego roku" - pisze "Handelsblatt".
Nowy minister sprawiedliwości Adam Bodnar i większość parlamentarna uważają, że Przyłębska i sędziowie powołani nielegalnie w 2015 roku muszą podać się do dymisji. Jest to jednak tak samo nierealne, jak żądanie, aby cały Trybunał podał się do dymisji - uważa niemiecki dziennik. "Można to osiągnąć jedynie poprzez zmianę konstytucji, ale koalicji rządowej brakuje wymaganej większości głosów" - wyjaśnia.
"Nowy początek będzie więc możliwy dopiero po dymisji Przyłębskiej. Bodnar chce, aby w przyszłości sędziowie konstytucyjni byli powoływani większością dwóch trzecich głosów zamiast zwykłej większości posłów. A zatem i PiS musiałby zgodzić się na wybory, co wydaje się nierealne w spolaryzowanym krajobrazie politycznym" - zauważa "Handelsblatt".
Przeczytaj również:
Źródło: Deutsche Welle