Kłopoty doradców z Waszyngtonu
Specjalny prokurator, który oskarżył najbliższego doradcę wiceprezydenta USA Dicka Cheneya w związku z przeciekiem z CIA, powiedział, że prowadzone przez niego śledztwo w tej sprawie nie jest jeszcze zakończone.
29.10.2005 | aktual.: 29.10.2005 07:41
Na konferencji prasowej, po przedstawieniu zarzutów Lewisowi Libby'emu, prokurator Patrick Fitzgerald dał do zrozumienia, że może jeszcze oskarżyć także głównego doradcę prezydenta George'a Busha, Karla Rove'a, również zamieszanego w sprawę.
Libby podał się do dymisji. Komentując to prezydent Bush podkreślił, że nie udowodniono mu jeszcze winy. W naszym systemie każdy człowiek jest uważany za niewinnego, dopóki nie udowodni mu się winy - powiedział.
Podkreślił, że problemy z doradcami nie przeszkodzą mu w wypełnianiu normalnych prezydenckich obowiązków. Jesteśmy w pełni skoncentrowani na ważnych problemach kraju - powiedział.
Libby i Rove ujawnili mediom tożsamość agentki CIA, Valerie Plame, żony dyplomaty Josepha Wilsona, który krytykował Busha za wykorzystanie nieprawdziwych informacji wywiadu o rzekomych próbach zakupu uranu w Afryce przez reżim Saddama Husajna. Ujawnienie tożsamości Plame miało zdyskredytować Wilsona oraz być swego rodzaju odwetem za krytykę.
Libby nie został jednak oskarżony o sam przeciek, tylko o utrudnianie śledztwa w tej sprawie, składanie fałszywych zeznań i krzywoprzysięstwo.
Fitzgeald oświadczył, że jego oskarżenie dowodzi, iż Ameryka "traktuje prawo poważnie i że obowiązuje ono wszystkich obywateli".
Adwokat Wilsona, Christopher Wolf, przekazał jego oświadczenie, w którym pochwalił on prokuratora za "profesjonalizm i odwagę". Oświadczył też, że przeciek, który zakończył karierę jego żony w CIA, był "zemstą" administracji.
Libby podał się w piątek do dymisji. Wiceprezydent Cheney powiedział, że "przyjął jego decyzję z głębokim żalem".
Tomasz Zalewski